Rozdział 1: Nowa szkoła i Nowy Kolega
Rozdział 1
No i się zaczęło!
-Teraz głos zajmie przewodniczący szkoły - zapowiedział dyrektor. - Zapraszam.
Stałam w ogromnej hali, oszklonej z każdej strony. Podłogę klasycznie wyłożyli drewnianymi panelami, a nas poustawiali w parunastu rzędach. Na katedrze zasiedli nauczyciele, a dyrektor oddawał miejsce na ambonie dla postawnego, krótko ostrzyżonego ucznia.
Dziękuje - zwrócił się do starszego mężczyzny. - Chciałbym jeszcze raz was wszystkich powitać w nowym roku szkolnym. Nasza akademia jest miejscem, gdzie z pewnością rozwiniecie się w swoich dziedzinach artystycznych i nie tylko.
Ja nazywam się Handa Toshiaki i jest mi niezwykle miło, że będziemy mogli się poznać. Jeżeli będziecie mieli jakiekolwiek problemy to nasi nauczyciele i rada uczniowska zawsze wam pomogą. Wszystkie potrzebne wam informacje zostaną wam podane jutro w czasie lekcji. Tymczasem oddaje głos panu dyrektorowi.
No ciekawie się zaczyna. Oby było tak jak wszyscy mi wmawiają.
Niewiele widziałam przed sobą. Cudem stawiałam kolejne kroki na schodach, ponieważ cały widok przysłaniało mi pudło z moimi rzeczami, które niosłam. Starałam się trafić do mojego pokoju w akademiku szkolnym. Znajdował się on parę przecznic od szkoły, a w raz z nowym rokiem, mogłam w końcu wyprowadzić się z hotelu i przyjść tutaj. Odebrałam dokumenty na recepcji, a dopiero chwilę później uświadomiłam sobie, że muszę dostać się na ósme piętro. Genialnie!
Całą podłogę i schody pokrywały pomarańczowe, gładkie dywany, a ściany zrobiono z klasycznego gładkiego metalu. Co jakiś czas mijałam duże okna, charakterystyczne dla nowej architektury. Mnie w nich interesowało najbardziej to, że były świetną powierzchnią do malowania.
Skakałam wzrokiem po numerkach przy pokojach. Gdy ich liczba sięgnęła czterystu wiedziałam, że jestem niedaleko. Ilość wszystkich pomieszczeń mieszkalnych wynosiła pięćset, a każdy pokój był dwuosobowy. Z papierów dowiedziałam się, że moją współlokatorką ma być dziewczyna nazywająca się Kaneko. Zobaczymy czy przypadniemy sobie do gustu - oby tak.
W końcu doszukałam się pokoju numer czterysta osiem. To tutaj byłam zameldowana. Starając się nie wywrócić kartonu poszukałam w kieszeni kluczy i weszłam do środka. Nie mogę powiedzieć, aby wnętrze robiło jakiś szał. Wyglądało tak samo jak korytarz, a równo po dwóch stronach pokoju były jednoosobowe łóżka, ścienne szafy, biurka, szafki nocne, natomiast na środku stał stolik kawowy, a tylną ścianę stanowiło wielkie okno z przesuwanymi roletami. W krótkim korytarzu, poprzedzającym tamtą część pomieszczenia, stały wpół otwarte drzwi i szybko zorientowałam się, że to łazienka - no to już był pewien rodzaj luksusu. Ze względu, iż byłam pierwsza zajęłam sobie prawą stronę, a rzeczy położyłam pod drzwiami garderoby. Rozglądnęłam się jeszcze i przeciągnęłam:
-Na razie nie jest źle!
Wtedy ktoś zapukał do pokoju. To chyba nie mogła być Kaneko, bo miałaby klucz. W takim wypadku podejrzewałam kim byli moi goście. Zadowolona podbiegłam do wejścia i wpuściłam ich do środka.
Jak bezbłędnie zgadłam to była dwójka moich przyjaciół. Pierwsza przestąpiła próg Mio, o wiele wyższa ode mnie o krótkich blond włosach, które związała w kok. Zawsze się uśmiechała i patrzyła na nas tym ciepłym wzrokiem. Znamy się od dzieciństwa i jesteśmy prawie jak siostry, rozumiemy się czasami bez słów - co będę dużo mówić o niej. Drugi natomiast był Eiji. Ten to z kolei wariat jest. Szatyn ogolił sobie lewą część głowy, górę zapuścił i zaczesał do tyłu, zostawiając parę niedbałych kosmyków na grzywce, a na prawej stronie wystrzygł kilka wzorków.Ten powalający wzrok - no mógłby mieć każdą dzięki niemu. Nieodłącznie towarzyszyła mu skórzana kurtka i potargane spodnie, od kiedy go pierwszy raz spotkałam cztery lata temu.
Dobrze trafiliśmy, co? - zaśmiał się chłopak.
Witam w moich skromnych progach - odparłam z szerokim uśmiechem.
No ładnie... tak jak wszędzie - powiedziała moja przyjaciółka chichocząc. - Jeszcze się nie urządziłaś?
-Gdzie tam - machnęłam ręką. - Znalazłam pokój dosłownie minutę temu. Ale to zajmie chwilę. Muszę tylko wypakować ciuchy, gdzieś pochować spreje i poukładać kosmetyki. Mam nadzieję, że współlokatorka nie będzie mi ich podbierać - westchnęłam.
-To chyba tylko ja mam taki nawyk - powiedziała promiennie Mio.
-Jak się nazywa ta twoja nowa koleżanka? - spytał Eiji i usiadł swobodnie na moim łóżku.
Kaneko... - wyciągnęłam z torebki plik kartek. - Gdzie to było? A, jest. Dokładnie to Kaneko... Yuu?
W tym samym momencie drzwi pokoju się otworzyły. Popatrzyliśmy w ich stronę, gdzie stał chłopak mojej postury i wzrostu. Miał dłuższe blond włosy z ułożoną grzywką. Na ramieniu zwisała mu torba sportowa, a na drugim plecak. Generalnie niczym się nie wyróżniał. Coś mi tu bardzo nie pasowało. Bardzo, ale to bardzo. I to bardzo, bardzo.
-Oho, widzę, że ten pokój od samego rana tętni życiem. - Podszedł do Eiji'ego i wyciągnął rękę. -
Czyli ty jesteś Okayama-kun? Miło cię poznać i jak widzę, już sprowadziłeś do nas swoje koleżanki.
-Siema - podał mu dłon - ale muszę cię wyprowadzić z błędu.
-Jak to? - spytał zdziwiony, przekrzywiając lekko głowę.
-Nazywam się Raiki Eiji, a Okayama to... ona - wskazał na mnie kciukiem, mając jednocześnie mocno zdenerwowaną i zmieszaną minę.
-Co? Nie, chwila. - Rzucił torbę i zaczął grzebać w plecaku, aż znalazł też plik kartek i zaczął czytać. - Yuu Kaneko przydzielony do pokoju czterysta osiem. Współlokator: Okayama... Rin.
Spojrzał na mnie tak samo jak ja na niego - z istnym niedowierzaniem, a gdyby ktoś mógłby nas namalować z pewnością byłoby w tych dwóch portretach tyle ekspresji, co na dzieło prawie surrealistyczne.Shiki
listopad 2017 edytowano listopad 2017
Część druga pierwszego rozdziału:
Dosyć szybko dotarliśmy do sekretariatu - i nie mogę powiedzieć, żebyśmy byli spokojni. Siedzieliśmy w gabinecie dyrektora akademiku, Mio i Eiji zostali za drzwiami. Młody mężczyzna w garniturze, z czarnymi włosami zaczesanymi do tyłu przesuwał palcem po monitorze i mruczał co chwila, a my tylko przebieraliśmy nogami pod blatem.
-Tak. Mhm, chyba rozumiem - w końcu oddalił się od ekranu i zwrócił do nas. - Z tego, co widzę mamy jeszcze jedną uczennicę nazwiskiem Kaneko, stąd zapewne wyszła ta pomyłka.
-To zamieńcie go z nią i po problemie! - krzyknęłam.
-Ej, to było niemiłe - warknął. - Ale coś musimy zrobić.
-Przykro mi, ale tamta dziewczyna jest już przydzielona do pokoju z inną współlokatorką, więc przeniesienie tam ciebie, mój kolego, będzie niemożliwe. Co gorsza, w tym roku zapisało się tyle uczniów, że wszystkie pokoje mamy zajęte i obawiam się, że nic nie możemy zrobić z tym błędem. Poruszę ten problem z dyrektorem szkoły, ale nie wiem czy coś uda nam się zrobić. Na razie mogę was jedynie przeprosić za takie niedopatrzenie z naszej strony i prosić, abyście mieszkali razem przez jakiś czas, przynajmniej do rozwiązania problemu.
-Pan chyba żartuje! - znowu wybuchnęłam. - Przecież to jest absurdalne. Ja rozumiem, że to jest koedukacyjny akademik, ale osoby w pokojach miały być tej samej płci.
-Jak już tłumaczyłem, w tej chwili nie jesteśmy wstanie nic z tym zrobić i mogę was jedynie bardzo przeprosić. Inaczej mówiąc nie macie większego wyboru, przepraszam za takie wyrażenie - oznajmił. - Jeżeli będziecie mieli jeszcze jakieś problemy śmiało możecie do mnie przyjść.
-Aha - mruknęłam. - Do widzenia.
W drodze do pokoju wyjaśniłam przyjaciołom w czym leży problem. Kiedy do pokoju wszedł także Yuu, usiadł zrezygnowany na łóżku.
-Dyrektor ma rację, na razie musicie sobie radzić - stwierdziła Mio.
-Nie można powiedzieć, żeby to nie było ciekawe - zaśmiał się Eiji.
-Gdybym była z tobą w pokoju to w porządku - nie wiem czemu mój kolega spuścił lekko wzrok - ale z nim to inna historia!
-Ej, masz coś do mnie? - spytał hardo. - Też bym wolał być z jakąś ładną dziewczyną w pokoju, niż z kimś takim kto rzuca się do mnie bez powodu jak zwierze!
-Ty...!
-Uspokójcie się, proszę. - Mio stanęła między nami. - Nie zaczynajcie znajomości od kłótni. Skoro macie razem mieszkać powinniście być dla siebie mili. Po za tym nie należy oceniać książki po okładce, jako artyści powinniście to doskonale rozumieć.
Oboje westchnęliśmy zrezygnowani.
-Mogę Ci mówić Yuu? - spytał Eiji.
-Pewnie, czemu nie - odpowiedział spokojnie i łagodnie, a dla mnie to był oschły.
-W takim razie, Yuu, jaką dziedziną artystyczną się zajmujesz?
-Rysowanie, malowanie, na co akurat mam ochotę w tym obrębie - wzruszył ramionami.
-No to tak jak nasza kochana Rin - wskazał na mnie z uśmiechem.
-No to może coś nas jednak połączy - zaśmiał się pod nosem.
-Właśnie, dobrze, że przypominasz! - Wyciągnęłam z torebki moją rękawiczkę i ubrałam, po czym rzuciłem na okno cztery krawężniki palety. - Miałam wymazać te nieudane wypociny.
Na płaszczyźnie pokazał się mój mural. Składał się z paru geometrycznych brył i kresek, jednocześnie mimo, że wydawały się płaskie to nabierały trójwymiaru przez lekki cienie, więc wszystko zależało od kąta patrzenia.
-A to co znowu? - spytała Mio. - "Struktura relacji międzyludzkich"?
-Raczej coś w stylu "Nie mam weny"! - wybuchnęłam śmiechem, ale momentalnie przestałam.
-Co to ma być?! - krzyknął Yuu.
-Nie wydzieraj się - zmarszczyłam brwi. - Mural, a nie widać?
-Czymś tak wielkim i bez wyrazu chcesz przemówić do ludzi?!
-Odczep się! Tak wygląda moja sztuka. Jedyną słuszną drogą malowania jest jej wyolbrzymienie i nadanie nietuzinkowego wyrazu.
-Chyba kpisz! Jedyna forma sztuki to minimalizm! Ograniczenie formy, głęboka treść, nieduży format! - rozwiał nadzieje spokoju.
-Mio - mój przyjaciel nachylił się do niej i konspiracyjnie zakrył usta ręką - oni się tu zabiją przecież.
-Proponuje się ewakuować.
-Tak spokojnie?! - zdziwienie na jego twarzy sięgnęło zenit. - Musimy chociaż na razie ich uspokoić. Jak się zagryzą gdy będą sami, to przynajmniej nie będzie to nasza wina.
-Okej, ale i tak będą musieli sobie z tym sami poradzić - podrapała się po głowie, nie do końca wiedząc jak się za nas zabrać.
W końcu udało im się uspokoić naszą dwójkę. W kwestii sztuki na pewno się nie dogadamy, a to będzie problem, jednak jak już wcześniej mówiła musimy jakoś sobie radzić i porozumieć. Ale kto nie lubi wyzwań! Łoho! To będzie ciężki kawałek chleba.