Pismo ojca było inne. Podpisywał się inaczej! A teraz widzę takie. Telefon zawibrował. Odłożyłam list na miejsce pasażera. Wzięłam telefon. Kolejna wiadomość.
Nieznany numer: List to tylko początek. Twój ojciec wiedział więcej, niż chciał powiedzieć. Spójrz na datę – 19.05.2015. Tego dnia coś się wydarzyło. Sprawdź pod podłogą w starym pokoju babci.
Zanim wybije 3:13, musisz zrozumieć, co naprawdę zaczęło się tamtej nocy. Nie ufaj wspomnieniom. One kłamią.
Moja babcia mieszkała w Nowym Orleanie. Tylko nie wiem gdzie mieszkała. Jeśli napiszę do ojca, to może nie odpisać. List który przeczytałam... był ojca. Oznacza to, że on wiedział. Coś miało nadejść. Tylko co? Przeczytam list kolejny. Sięgnęłam po kopertę z 20.05.2015.
Jeśli trzymasz w rękach ten list, to znaczy, że wczorajszy dzień był dopiero początkiem. Nie wiem, jak długo uda mi się jeszcze trzymać wszystko w ryzach, ale muszę zostawić Ci trop, zanim zrobi się zbyt późno. Wczoraj wieczorem przyszedł on. Nie sam. Długo był tylko szeptem, cieniem w kącie oka… Ale teraz — stał się rzeczywisty. Nie mogę Ci jeszcze powiedzieć wszystkiego. Nie zrozumiałabyś. Jeszcze nie. Ale jedno musisz wiedzieć: nie patrz w lustro po zmroku. Zamknąłem wejście — na razie. Ale Ty i tak tam trafisz. Nie unikniesz tego, to w Tobie. W twoim śnie, tym z dzieciństwa, byłaś już w środku. Pamiętasz czerwony pokój i dłoń na szybie? To nie był sen. Zapisz ten numer: 13–7–4. Będzie Ci potrzebny, kiedy usłyszysz dzwon bez źródła. Jeśli list z 19 maja był zaproszeniem, ten jest ostrzeżeniem. Coś się budzi. Coś, co zna Twoje imię. Nie bój się mnie, Izzy.
Ale też — nie próbuj mnie znaleźć.
Tata
- Tato... - wyszeptałam to słowo
Łzy ciekły mi same po policzkach. Znów nowa wiadomość. Otarłam oczy bluzą. Sięgnęłam po urządzenie. Nieznany numer: Dwa listy. Dwa dni. Ale tylko jedno lustro i jedno odbicie. On nie przyszedł do was pierwszy. Ty przyszłaś do niego. Wtedy, w noc, której nikt nie pamięta. Nawet ty. Nie próbuj go ocalić. On już dawno wybrał. Spójrz na datę 20.05.2015. Pamiętasz, co zginęło tego dnia? Bo coś zginęło. Nie chodzi o przedmiot. Chodzi o chwilę. O błysk, którego nie było. Poszukaj zdjęcia z komunii. Tego jednego, którego nie potrafisz znaleźć. Prawda nie leży pod podłogą. Ona patrzy z góry. Czas: 3:13 Miejsce: tam, gdzie cień zakrył dzwon. Nie przychodź sama. Ale nie bierz nikogo żywego.
O co chodzi? Jakie zdjęcie z komunii? Jakie niby zaginęło? Sięgnęłam po trzecią kopertę. Była już odpakowana. Wyjęłam delikatnie śliski papier. Zdjęcie. Komunia moja i siostry. Babcia... Ona nie żyła przed komunią. Jak? Spojrzałam przed siebie. Zaczęło padać. Pasowałoby już jechać do mieszkania. Musiałam to przemyśleć. Wszystko. Zdjęcie, listy, godzina 3:13, cień... Za dużo naraz. A już o 3.13 miałam się spotkać z nim - z kimś, kto chyba znał odpowiedzi. Zanim cokolwiek zrobię, muszę się przygotować. U siebie. Gdzie czuję choć cień kontroli. Odłożyłam zdjęcie i odpaliłam samochód.
->->->->->-
Weszłam do mieszkania. Nie słyszałam nikogo. Jakby było opuszczone. Zamknęłam drzwi. Zdjęłam buty i ruszyłam do pokoju. Muszę przeanalizować zdjęcie i listy. Najbardziej fotografię, na której jakimś cudem jest babcia. Otworzyłam drzwi. Stanęłam wryta. Nitro siedział na moim łóżku. Jakby czekał na mnie.
- Gdzie byłaś? - spojrzał się
- Na mieście. Wyjdź
- Dlaczego? - Stanął z łóżka
- Nie chcę cię widzieć. - dopowiedziałam - Jestem zmęczona.
- Wyjdę na twoje życzenie.
Skierował się ku wyjściu. Ominął mnie i zamknął drzwi. Stałam nadal w szoku. On. Czekał na mnie. Martwił się, a ja go olałam. Tak jak on od kilku godzin. Sięgnęłam do torby, którą znalazłam w samochodzie. Zapakowałam do niej dwa listy i zdjęcie. Wyjęłam je. Znów się gapiłam na nie. Myśląc nad tym czego się dowiedziałam. Zawibrował telefon w bluzie. Wyjęłam go. Kolejna wiadomość.
Nieznany numer: Zatrzymałaś się na zdjęciu, ale nie spojrzałaś obok. Kto trzymał dłoń twojej siostry? Przyjrzyj się jeszcze raz - zrób to, zanim dzwon znów się odezwie. On już zaczął. 13–7–4. Kod. Trzy drzwi. Siódma deska. Czwarte lustro. Tylko jedno z nich nie pokaże ci prawdy. Ale ty już wiesz, które. Spotkanie o 3.13. Nie zapominaj.
Czemu ten ktoś nieznajomy daje mi zagadki! Spojrzałam znów na zdjęcie. Pomiędzy mną a Sofie była babcia. Sztuczny uśmiech u mnie i siostry. Nie pasowała mi twarz babci. Był zarazem wesoły radosny, a z drugiej strony smutny. Ręka. Ktoś trzymał rękę Sofie. Nie była to babcia, a ni ja. Jakaś inna osoba. Tylko to zdjęcie mamy same. Matka je robiła. Może została doklejona? Byłoby widać. Co to ma znaczyć? Ktoś był za nami. Jakim cudem ja tego nie pamiętam? Może nie zwróciłam uwagi? Prędzej. Usłyszałam przekręcanie klucza. Ja nie zamykałam drzwi... Wstałam i wyszłam z pokoju. Nikogo nie było w holu.
- Nitro? - zapytałam
Podeszłam do jego pokoju. Zapukałam. Odpowiedziała pustka. Przyłożyłam ucho do drzwi. Słyszałam rozmowę. Chłopaka z kimś. Wycofałam się i podeszłam do kuchni. Wzięłam szklankę wody i poszłam do pokoju. Postanowiłam, że muszę wszystko analizować od nowa. Listy, które ojciec pisał dzień po dniu. Wiadomości. Najważniejsze zdjęcie z babcią, która nie żyła. Jakaś ręka. Walnęłam się na łóżku. Chciałabym zadać tyle pytań Nitrowi. Tylko muszę się jakoś potajemnie wymknąć z mieszkania o 3:00. Muszę być na miejscu wcześniej. Tylko nie wiem gdzie to jest. Nitro jest za bardzo tajemniczy. On coś wie. Mężczyzna w czarnej masce królika, gadający od rzeczy. Naprawdę zaczynam już nie wyrabiać. Usłyszałam kroki. Ktoś wyszedł z pokoju Nitra. Krzyk.
- Miałeś tego nie robić! - krzyczał chłopak
O co chodzi? Jednak zostałam w miejscu. Przysłuchiwałam się. Kroki ustały. Nic nie było słychać. Otworzyły się drzwi do mojego pokoju. Wparował ten mężczyzna. W masce królika.
- Witam Cię Izzy, trochę wcześniej niż planowałem... ale czas ma to do siebie, że lubi pękać w szwach
- Nie zbliżaj się. - cofam się. - Kim ty do cholery jesteś? - pytam, ale jestem cała spięta
- Osobą, która. - przestaje mówić
Wparował do pokoju Nitro. O co tu wszystkim chodzi?
- Zostaw ją, obiecałeś, że się nie pojawisz! - krzyczy
- Obiecałem, ale nie powiedziałem, że dotrzymam - zimno
- O co tu chodzi? - zdezorientowana się pytam
- Nitro, jeśli jesteś taki chętny to opowiedz jej
- Nitro? - dodałam - Kim ty jesteś?
- Osobą, która wie więcej niż powinna - Nitro mówi spokojnie, ale głos mu łamał się
- A mimo to dalej gra w ,,przyjaciela”. Żałosne. - kpiąco mówi nieznajomy
- Co? - nie rozumiem trochę słów
- On kłamie Izzy - Nitro spokojniej
- Nikodem. Uspokój się - nieznajomy się odezwał zimno
- Nikodem?
Nikodem. To jego prawdziwe imię. Dlaczego je ukrywał?
- Nikodem. Tak naprawdę. Nie mówił ci? – nieznajomy zrobił krok w moją stronę, a Nitro zacisnął pięści. - Nawet nie wie już, kim jest. Gratulacje za wybór towarzystwa.
- O co tu chodzi? Kim ty jesteś? I jak do cholery się nazywasz? - podniosłam głos
- Masz się nie przedstawiać, pamiętasz? - Nitro mówi to przez zaciśnięte zęby
- Nitro? Ty wiesz coś? Od początku? - patrzę się raz na nieznajomego, a raz na chłopaka.
- Daj mi dojść do słowa, Nikodem. - Mówi to stanowczo, a zarazem ciszej
- Dobrze – odpowiedział Nitro, spuszczając wzrok. – Ale po tym... już nic nie będzie takie samo.
Spojrzałam na zegarek. 00:05. Zostały trzy godziny. A ja wciąż nie wiedziałam, gdzie iść. Ani komu ufać. Bałam się.
Iść... czy nie.
Brak komentarzy
Bądź pierwszą osobą, która skomentuje!