Whispers in the Dark


                                       Izzy Rossi

                                 - Teraźniejszość -

Leżałam na łóżku. Myślenie o tym jak się tu znalazłam nie dawało mi spokoju. Każde skrzypnięcie podłogi, doprowadzało mnie do szaleństwa. Nitro działał na mnie dziwnie. Chciałam zarówno być dla niego kimś ważnym, ale z drugiej strony jego przeszłość nas oddalała. Nie wiem co się wydarzyło, ale od tego dziwnego mojego powrotu nie odzywa się.  Siedzi w czterech ścianach swojego pokoju. Dopiero mija jeden dzień, a ja czuje jakbym coś odsiadywała w więzieniu. Spotkanie z tajemniczym mężczyzną wczoraj przy murze. Było jak spotkanie Lucyfera w piekle. Czułam się jakbym umarła. Najdziwniejszą sytuacją z tamtego dnia to było obudzenie się na chodniku o 3:00. Godzina demonów, ale to nie on mnie tu przyniósł. Znów zaskrzypiała podłoga. Otworzyła się lodówka, a później została zamknięta. Kroki. Usłyszałam pukanie. Nie do mieszkania, tylko do mojego pokoju. Podniosłam się. Czy Nitro postanowił wyjść  z czterech ścian. 

- Proszę - wydukałam, ledwie słyszalnie

Drzwi się otworzyły i wszedł chłopak. Miał w dłoni szklankę wody. Podszedł i postawił ją na szafce nocnej. Leżał mój telefon również. W tej chwili zawibrował od nowej wiadomości. Spojrzałam w stronę telefonu, ale kiedy zobaczyłam że to matka. Nie sięgnęłam po niego. Olałam to. 

- Dlaczego zachowujesz się jak nieobecny? - zapytałam cicho

Milczał. Usiadłam na łóżku, żeby on też mógł. On tylko stał. Nie odpowiedział. Coraz bardziej to zbudowało we mnie niepewność co do chłopaka. 

- Wiem, że od tej chwili nie będziesz chciała ze mną

 rozmawiać - dopowiedział cicho - Rozumiem to

- Usiądź - wskazałam na łóżko

Nitro jednak postanowił, że będzie stał. 

- Jak się czujesz? - zapytał się

- Lepiej - odpowiedziałam, choć nie była to do końca prawda.

Kierował się w stronę wyjścia. Pojawił się aby tylko mi przynieść wodę. Myślałam, że mi wytłumaczy. Dlaczego on jest teraz taki tajemniczy? Jeśli to ma związek ze mną to oznacza... Wstałam drastycznie z łóżka i zaczęłam chodzić w kółko po pokoju. Oznacza, że on wie coś, czego ja nie wiem… Tylko co? Usłyszałam znów odgłos nowej wiadomości. Podeszłam i sięgnęłam po telefon. Trzeba w końcu odpisać tej wiedźmie. 

[12:30, 09 września 2024] Matka🖤: Dlaczego nie jesteś na lekcjach?

[12:40, 09 września 2024] Matka🖤: Zabije cię gołymi rękami żebyś wiedziała!!! Kto ci to będzie usprawiedliwiał? Ja? Nie! Jeśli jesteś taka dorosła to bez pieniędzy moich i ojca poradzisz sobie!

[12:42, 09 września 2024] Izzy: Mamo zemdlałam. Poradzę sobie bez waszych pieniędzy! A nieobecności może mi usprawiedliwić Ryder.

[8:44, 09 września 2024] Matka🖤: Zemdlałaś? Do szkoły się nie chciało iść!!!

[12:45, 09 września 2024] Izzy: Pa.

Chcę zablokować ją. Proszę niech ona się zajmie Sofią. Przecież to jej ukochana córka, a ja ta niedobra. Sięgnęłam po wodę i ją wypiłam. Lekko już zgłodniałam. Wyszłam z pokoju. Usłyszałam trzask.

Nitro? - zapytałam cicho

Zapewne nie odpowie. Chciałam powtórzyć to pytanie, ale postanowiłam, że zobaczę przez szparę. Siedział na podłodze. W półmroku. Plecami do drzwi. Patrzył w podłogę. 

- Nitro? Wszystko w porządku? - powtórzyłam pytanie

Nie odpowiedział. Ściskał coś w dłoni, a jego oddech był nierównomierny, jakby się czymś stresował. 

- Nitro... co się dzieje?

Znów ta sama reakcja. Co z tym chłopakiem jest nie tak? Uniósł lekko głowę. Powoli podszedł do drzwi. Myślałam, że wytłumaczy, ale on... Zamknął drzwi przed moją twarzą. Wiedział coś. Możliwe, że o tym kto mnie tu przyniósł. Stałam jeszcze przed drzwiami. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam żadnego słowa wydusić. Oparłam się o framugę i nasłuchiwałam. 

- Nitro, powiedz coś - wyszeptałam, ledwo słyszalnie

Nadal nic. Jak zawsze od kiedy się obudziłam. Miałam wrócić na kanapę, kiedy nagle usłyszałam jego głos.

- Lepiej, żebyś nie wiedziała

- Co mam nie wiedzieć? - zapytałam od razu

- Że byłaś z nim

Dobiegający z czterech ścian Nitra. Co się mogło stać? Jednak nie poszła. Podeszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Wyjęłam szynkę i wyjęłam kromkę chleba z chlebaka. Nałożyłam sobie i usiadłam na kanapie. Jedząc oglądałam film związany z urbexem. Również lubiłam, jak siostra. Na ekranie mignęło opuszczone sanatorium. Korytarze puste... Jakby nikt nigdy nimi nie chodził. Znów trzask. Tym razem mocniejszy, głośniejszy, jakby coś uderzyło w ścianę. Ugryzłam ostatni kęs i wstałam z kanapy. Podeszłam do jego drzwi. Były uchylone.

Zmarszczyłam brwi. O co mu chodzi?

- Z kim? O czym ty mówisz? 

Drzwi się uchyliły. Stał w półmroku. Oświetlało go tylko słońce, ale i tak do połowy miał przysłonięte żaluzje. Oczy miał zmęczone, jakby nie spał całą noc, ale coś w nich było... lęk? Strach?

- Ty naprawdę nie pamiętasz, prawda?

Zbliżyłam się o krok. Chciałam te słowa lepiej zrozumieć. 

- Nie pamiętam jak się tu znalazłam. Pamiętam tylko mur... i rozmowę... Później uciekłam.

Nitro sięgnął ręką do tyłu głowy i potarł kark. Wyglądał jakby nie wierzył moim słowom. Jeśli on mi nie powie to sama znajdę odpowiedz!

- Widziałem go. Myślał, że nikogo nie ma w mieszkaniu, ale nie wiedział, że kamery z wyścigu nie działały od 1:00. Byłaś jak szmaciana lalka. Nieprzytomna. 

- Kto? Kim on był? Mów!

Patrzałam na niego. On bił się z myślami. Nienawidzę okłamywania. Zamiast powiedzenia podszedł do łóżka i usiadł. 

- Nie mogę. Jeszcze nie teraz. Jeśli ci powiem, coś się zacznie. Coś co już się zaczęło. Chyba... 

- Nitro... - zrobiłam krok, byłam teraz w niego pokoju - Czuję, że mnie okłamujesz. Co się wydarzyło?

Podniósł na mnie wzrok. Był pusty, ale zarazem ciepły. Jakby widział we mnie coś, czego ja nie widziałam w sobie.

- Nie chcę, żebyś była częścią tego wszystkiego.

- Może już jestem. - odpowiedziałam, ciszej niż zamierzałam

Przez chwilę patrzyliśmy na siebie. W tym spojrzeniu jego było więcej niż się dowiedziałam z jego słów. Lęk. Ból. Strach. Niepewność. 

- Jeśli chcesz znać prawdę. Będziesz musiała ją znaleźć sama. Ale ostrzegam cię, Izzy... Czasem prawda jest gorsza od kłamstwa. 

Wyszłam z pokoju. Niczego się nie dowiedziałam. Potrzebuje więcej informacji o tym typie w masce królika. Usiadłam na kanapie i zaczęłam szperać w intrenecie. Wpisywałam różne hasła. Od ,,Facet w czarnej masce królika, Nowy Orlean” do ,,Opuszczone miejsca w Nowym Orleanie”. Tylko na to drugie zobaczyłam odpowiedzieć. Może pójdę na kolejny nielegalny wyścig. Telefon mi zawibrował w dłoni. Spojrzałam na wyświetlacz. Nieznany numer?

Nieznany numer: Króliki chowają się w norach, ale nie wszystkie nory prowadzą do baśni. Sprawdź cmentarz. Rząd V, grób 13.

Co to ma znaczyć? Króliki chowają się w norach, ale nie wszystkie nory prowadzą do baśni. Sprawdź cmentarz. Rząd V, grób 13.  Muszę iść na cmentarz, ale teraz. Wyszukałam w intrenecie cmentarz. Był 6 km oddalony od mieszkania. Dlatego, udam się tam.  

                                       ->->->->->-

Dotarłam na parking przed cmentarzem. Był opuszczały. Wyszłam z samochodu i zamknęłam je. Ruszyłam w stronę bramy. Żadnego pojazdu. Żadnej żywej duszy. Coś mi tu nie gra. Jest to bardzo podejrzane miejsce. Nie pasuje mi tu wiele rzeczy. Dlaczego, nikogo tu nie ma. Jest 15:06. Normalna godzina. Może dlatego, że jest poniedziałek. Cmentarz miał stare groby. Spojrzałam na jeden. Był z 1806 roku. Teraz to wszystko tłumaczy. Większość bliskich osób zmarła. Nie ma oświeconych zniczy. Wygląda jak z horroru. Może dlatego miałam tu przyjść. Miałam się przestraszyć. Doszłam do tego grobu. Tylko nic nie było. W głowie cały czas miałam wiadomość:  Króliki chowają się w norach, ale nie wszystkie nory prowadzą do baśni. Sprawdź cmentarz. Rząd V, grób 13. Grób 13. Rząd V. Czy ja mam grzebać w grobie! Czyimś! Muszę to niestety zrobić. Podeszłam do grobu. Był pochłonięty mchem. Dotknęłam płyty i przetarłam. Ukazała się litera. R. Tak się rozpoczynało moje nazwisko. Pierwsza litera. A. A i R. Nikt z rodziny nie miał imienia rozpoczynającego się na literę A. Było to podejrzane. Zawiał wiatr. Nie odwracałam wzroku od liter. Chciałam jakkolwiek, przypomnieć. Nikogo nie kojarzyłam. Może to po prostu przypadek i trafiłam na zły grób? Wstałam i obeszłam. Zauważyłam, że za grobem była odsłonięta płyta. Jakby ktoś ją ruszał. Poczułam wibracje w telefonie. Nowa wiadomość. Sięgnęłam i odpaliłam telefon.

Nieznany numer: Nie jesteś tu przez przypadek. Znam twoje prawdziwe imię. To, którego już nie używasz. Byłaś tam. W nocy, gdy wszystko się zaczęło. Nie upadłaś. Nie zemdlałaś. To wybór Ty wiesz, dlaczego maska ma kształt królika. Bo to nie ja się chowam. To ty uciekasz. Nie jestem twoim wrogiem. Ale nie jestem też twoim wybawicielem.  Byłem tam, gdy otwierałaś oczy po raz pierwszy.  Zbyt wcześnie.  Zbyt głęboko. Zacznij od tego, kto naprawdę znał twojego ojca. Sprawdź list, który nigdy nie trafił do twoich rąk.
Na cmentarzu. Skrywa się pod płytą.  Masz 48 godzin. Potem zniknie wszystko, co zostało pod nią.

Chciałam wyrzucić telefon. Powstrzymałam się. Jeszcze raz przeczytałam. Czy to wszystko musi się dziać? Nie mogę być taka jak wszyscy. Wesoła. Bez dziwnych spraw. Mafia. Rodzice. Tajemnica normalnie. Wyciągnęłam dłoń do płyty. Zimna. Jak cały świat, który otacza mnie. Dołożyłam drugą i podniosłam. Ukazało się plik. Zaadresowana koperta do mojego rodzinnego domu. Były takie trzy...


Najprawdopodobniej będę miała przerwę tygodniową z różnych powodów, możliwe że dodam aby był na wtorek rozdział. W piątek nie będzie.

Komentarze

Nie masz jeszcze żadnych komentarzy.