Sen... Tylko sen.
- Izzy? Co ty robisz? Przecież spałaś. - Nitro stał w progu, oparty o framugę. W półmroku wyglądał niemal jak cień ze snu.
- Nikodem? - obróciłam głowę powoli, wciąż roztrzęsiona.
- No raczej. Sprawdzałem, czy śpisz. A ty się tu rzucasz jakby ci się dom palił.
- Miałam... - zawahałam się - koszmar.
Jego spojrzenie na moment złagodniało.
- Zane? - zapytał cicho.
Skinęłam głową.
- Ale to było inne. Bardziej realne. Jakby... coś próbowało się przez niego przebić.
Nikodem wszedł do środka, ostrożnie, jakby nie chciał mnie spłoszyć.
- Sny nie kłamią. Ale nie zawsze mówią całą prawdę.
- To nie brzmi jak coś, co mówi mój współlokator, tylko jak cytat z jakiejś pokręconej księgi.
Uśmiechnął się lekko.
- Może czytam więcej, niż ci się wydaje.
Usiadł na skraju łóżka.
- Chcesz pogadać? Czy raczej mam przynieść herbatę i udawać, że cię nie ma?
Zawahałam się tylko przez chwilę.
- Zrób herbatę. Ale nie z imbirem. Z czymś, co nie smakuje jak cierpienie.
- Mięta i cytryna?
- Idealnie.
Nikodem wyszedł z pokoju, a ja zostałam sama. W ciszy, która znów wydawała się zbyt ciężka, zbyt pełna. Spojrzałam na miejsce, gdzie w śnie pojawił się cień Zane’a. Pusto. Ale w głowie nadal czułam jego głos. „Pomóż…” Przysunęłam kolana do klatki piersiowej i objęłam je ramionami. Co, jeśli to nie był tylko sen? Co, jeśli Zane naprawdę próbował się do mnie przebić? Ale skąd? Skąd miałby to robić? Gdzie on w ogóle jest? Drzwi uchyliły się lekko.
- Mięta z cytryną - powiedział Nikodem, wchodząc do środka z dwoma parującymi kubkami. - I od razu mówię - nie zamieniłem jej na rum. Choć… rozważałem.
- Dzięki - wzięłam kubek do rąk. Gorący, pachniał znajomo. Uspokajająco. - Dziwne uczucie. Bać się snu bardziej niż rzeczywistości.
Usiadł na podłodze, opierając się o ścianę naprzeciwko mojego łóżka.
- Bo czasem sen pokazuje rzeczy, które w rzeczywistości jeszcze się nie wydarzyły. Ale już gdzieś... istnieją. Czekają.
- I znowu brzmisz jak filozof.
- Albo informator mafii. - Uśmiechnął się, ale bez cienia radości.
Zamilkliśmy na chwilę.
- Powiedział „pomóż”. - szepnęłam. - Nie wiem, czy to był on, czy tylko echo mojej potrzeby, ale... to było jak wezwanie. Nie jakieś „ratuj mnie”. To było konkretne „pomóż”.
Nikodem pokiwał głową powoli.
- Może powinienem coś ci pokazać - powiedział cicho. - Coś, o czym nikt ci jeszcze nie mówił. Dotyczy Zane’a. I tej „misji” po szkole.
Podniosłam wzrok znad kubka.
- Wiesz coś?
Spojrzał mi w oczy. Tym razem już bez uśmiechu. Bez masek.
- Więcej, niż chciałbym – powiedział cicho. – Lapin się dowiedział.
Zamarłam.
- Czego? – wyszeptałam.
- Zane... dokonał morderstwa. - Jego głos był płaski, ale w oczach kryło się napięcie. - Misja, w której masz pomóc, to nie jego decyzja. To rozkaz. Северный Крест. Oni pociągają za sznurki. Zane nie miał nic do gadania.
Poczułam, jakby ktoś mnie uderzył w brzuch. Cofnęłam się o krok.
- Chwila... - zacisnęłam palce na oparciu krzesła, jakby to miało mnie utrzymać w pionie. - Chcesz mi powiedzieć, że to zlecenie... to wszystko... to przez Северный Крест?
- Tak. – Skinął głową. - Wiem też, że chodzi o przechwyt danych. Dla nich. Albo dla kogoś, kto ich opłaca. Nie wiem, czego te dane dotyczą. Ale skoro Zane był tylko pionkiem, to znaczy, że to coś cholernie dużego.
Zaczęłam szybciej oddychać. W głowie szumiało mi jakby ktoś odkręcił korek w wannie pełnej myśli.
- Zane zabił. I teraz ja mam wejść w to bagno? Dla nich?
Nikodem nic nie powiedział. Tylko patrzył.
- Nie! - Głos mi się załamał. - Nie możesz po prostu rzucić mi tego w twarz i oczekiwać, że będę... że to przyjmę!
- Izzy, ja nie...
- Zostaw mnie samą. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
Zamilkł. Cofnął się bez słowa. Po chwili usłyszałam skrzypienie drzwi. Zostałam sama. I cisza, która po nim została, była cięższa niż jego słowa.