< Zane Rossi >
< 07 września 2024 >
Spoglądałem z wieżowca na akademik. Miałem idealny wgląd. Siostra się szykowała. Czułem, że dziś coś się wydarzy. Samochody podjeżdżały i odjeżdżały spod budynku. Odpaliłem telefon i włączyłem aplikację z kamerami. Kliknąłem na widok wejścia do akademika. Nadal patrzyłem przez okno. Izzy już nie było w pokoju, wyszła. Zerknąłem na telefon. Wyszła z budynku w towarzystwie trzech chłopaków. Podeszli do samochodów. Sięgnąłem po leżącą obok lornetkę i przyjrzałem się bliżej. Rejestracji Koenigsegga Jesko Absolut? Nie wierzę... Spojrzałem jeszcze raz - NOL 9R3X7. Taka jest tylko w rodzinie Vegi. Kurwa... To musi być Nikodem Vega. Odłożyłem lornetkę. Nikodem... Łatwo się denerwował, to już wielokrotnie widziałem. Ale dziś miałem inne zadanie. Zebrałem wszystkie rzeczy. Kamery śledziły samochód Nikodema. Jeśli się gdzieś zatrzyma, będę wiedzieć. Zszedłem z wieżowca i poszedłem w stronę zaparkowanego samochodu. Rejestracja była rosyjska, choć już trudno było ją dostrzec. Wyjąłem kluczyki z kieszeni i otworzyłem auto. Wszedłem do środka. Telefon włożyłem do uchwytu. Nadal się nigdzie nie zatrzymali. Odpaliłem samochód i przełączyłem radio na Bluetooth. W tle leciała muzyka Принцесса Babek Mamedrzaev ze Spotify.
Dojechali na miejsce wyścigu. Wysiedli z samochodu. Nadal cieszył się uznaniem w nielegalnych wyścigach w Nowym Orleanie. Ludzie od razu zaczęli wiwatować. Nie wiedziałem tylko jednej rzeczy, czy to naprawdę Nikodem się ściga, czy ktoś inny. Zaparkowałem w uliczce. Spojrzałem ostatni raz na kamerę. Strefa vip. Izzy stała przy murku wraz z Nikodemem. Palili. Wyłączyłem silnik i wziąłem z siedzenia pasażera torbę. Trzasnąłem drzwiami. Rozejrzałem się dookoła. W kieszeni zawibrował mi telefon. Zastrzeżony numer. Odebrałem. Od razu usłyszałem glos Oleg’a.
- Зане, у нас проблема. Никодем не один. Лапин Нуар близко. Он организует эту гонку. (Zane, mamy problem. Nikodem nie jest sam. Lapin Noir jest blisko. To on organizuje ten wyścig.)
- Я знал, - odpowiedziałem, zaciskając zęby. - Что мне делать? ( Wiedziałem - odpowiedziałem, zaciskając zęby. - Co mam robić?)
- Ты должен действовать. Нельзя дать ситуации выйти из-под контроля. Шеф хочет, чтобы ты взял инициативу. Узнай их планы и останови их, пока не стало слишком поздно. ( Musisz działać. Nie można pozwolić, by sytuacja wymknęła się spod kontroli. Szef chce, żebyś przejął inicjatywę. Dowiedz się, jakie mają plany i powstrzymaj ich, zanim będzie za późno.)
- Понял. Возвращаюсь в дело. ( Zrozumiałem. Wracam do akcji.)
Rozłączyłem się. Adrien organizuje wyścig. Muszę go znaleźć. Jeśli postanowi coś zrobić wbrew woli ojca jego, będzie miał przechlapane. Bo może to on jest na czele mafii La Couronne Noire (Czarna Korona). Naprawdę to on jest pionkiem ojca, który wszystko mówił jak ma robić. Naprawdę to on ma lepiej niż ja. Robię brudną robotę za kogoś, kto siedzi wysoko i decyduje o wszystkim za kurtyny. Северный Крест (Północny Krzyż) uważa się za ogromną organizację mafijną. Nic mylnego. Siłę, strategię i chłód który każdy człowiek przejmuje w szkoleniu na członka Северный Крест. Tak jak ja. Moja historia jest inna. Odstępuje tej rutynie. Odpaliłem jeszcze raz kamerę na telefonie. W strefie vip nie było już Izzy. Musiała gdzieś odejść, ale to nie aktualny czas na pilnowanie siostry. Muszę się dowiedzieć co planuje Lapin Noir. Czuję, że to co planuje La Couronne Noire zagrozi najbardziej Северный Крест. Wsiadłem do samochodu. Rzuciłem torbę na siedzenie. Przejrzałem na telefonie wszystkie kamery z wyścigu. Przy murze, a bardziej rozwalonym stał Lapin Noir. Poznałem go po masce królika. Czarna z białymi oczami. Lekko zakrwawiona. Jakby dopiero wrócił z misji. Zauważyłem sylwetkę kobiety. Przybliżyłem na nią.
- блядь (kurwa) - wychrypiałem
Co tu robiła Izzy. Co ty wyprawiasz. Zawsze byłaś uparta, ale to już nie zabawa. Jeśli wejdą z tobą w grę, nie wybaczę sobie, jeśli nie zdążę. Teraz wiem po co się zjawił. Chcą się zemścić na Marceau Rossi. Ojcu. Wymyślili dobry motyw. Chcą coś od Izzy. Trzeba się dostać na teren wyścigu. Wyciągnąłem z torby słuchawkę. Od razu włożyłem ją do ucha i włączyłem. Zadzwoniłem z telefonu do Oleg’a.
- Олег, это Зане. Мне нужно попасть на гонку. Нельзя появляться как посторонний, нужно пройти незаметно. (Oleg, tu Zane. Potrzebuję wejścia na wyścig. Nie mogę się pojawić jako ktoś z zewnątrz, muszę przejść niezauważony).
- Зане, у меня есть контакты. Они помогут тебе войти, - быстро ответил Олег. - Лапин Нуар не будет ждать тебя с распростёртыми объятиями. Будь осторожен.
(Zane, mam kontakty. Pomogą ci wejść - odpowiedział szybko Oleg. - Lapin Noir nie będzie czekał na ciebie z otwartymi ramionami. Bądź ostrożny).
Rozłączyłem się, a prawą ręką sięgnąłem do schowka samochodu. Palce napotkały na chłód czarnej, matowej maski wilka. Powoli wyciągnąłem ją, trzymając w dłoni jak talizman. Maskę, którą zakładałem nie raz, gdy trzeba było wejść do ciemnego świata, w którym niewidzialność była jedyną bronią. Dostałem sygnał od Oleg’a na zastrzeżony numer.
- Я буду с тобой связываться, Зане, так что надень гарнитуру и будь на связи.
Będę się z tobą kontaktował, Zane, więc załóż słuchawkę i bądź w kontakcie.
Od razu się rozłączył. A ja uznałem to jak przygotowanie na wtargnięcie na teren Lapina Noira. Mężczyzny, który za bardzo kręcił się przy mojej siostrze. Za bardzo. Włożyłem maskę na twarz. Poczułem chłód. Była znakiem rozpoznawczy Северный Крест. Również dla Zane Rossi. Jedyny nosiłem maskę wilka. Tej cudownej organizacji zwanej mafią Северный Крест nosili maski. Zwyczajne. Ja chciałem być znakiem rozpoznawalnym dla nich. Dlatego, zaprojektowałem ją. Od głowy wilka, do czerwonych oczu. Usłyszałem w słuchawce głos Oleg’a.
- Две персоны ждут у ворот. Скажи им по-русски: «Зане». Они поймут, что тебя нужно впустить. Готов к игре? (Dwie osoby czekają przy bramkach. Powiedz im po rosyjsku: „Zane”. Będą wiedzieć, że mają cię wpuścić. Gotowy na zabawę?)
Oczywiście. Zabawa to dopiero się zacznie. Pojawienie się Adriena na nielegalnym wyścigu pozwalało na wiele domysłów. Wiedziałem za dużo, jak na narzędzie. A im więcej wiedziałem, tym trudniej było udawać, że jestem tylko pionkiem. Wyciągnąłem z torby dodatkowe naboje. Wysiadłem z samochodu. Dodatkowe naboje włożyłem do tylnej kieszeni spodni. Sprawdziłem czy broń mam za paskiem. Miałem. Telefon wyciszyłem. Wszystko co musiał mi przekazać Oleg, słyszałem na słuchawce. Włożyłem telefon do kieszeni. Poprawiłem maskę i zamknąłem samochód. Zacząłem iść w stronę bramek. Zauważyłem dwie osoby. Jednak Oleg miał rację.
- Зане
Mężczyźni spojrzeli na siebie. Jeden wzrokiem uciekł gdzieś w bok. Drugi skanował mnie.
- Проходите (Zapraszam)
Otworzyła się bramka. Wszedłem bez wahania. Od razu usłyszałem głośną muzykę i ryki silnika. Do moich nozdrzy dobiegł zapach spalin i nikotyny. Ruszyłem przed siebie. Usłyszałem wystrzał broni, dobiegający z toru. Zaczął się wyścig. Wszyscy jak na zawołanie udali się do bramek oddzielających tor. Spojrzałem w tamtą stronę. Nie dostrzegłem samochodu Nikodema. Oznacza to, że on się nie ściga. Dobrze. Dla mnie lepiej. Nie będę musiał uważać na niego. Będzie kartą przetargową.
- Зане. У нас проблема... (Zane. Mamy problem...)
- Какая? (Jaki?)
- У меня камера на Лапена Нуара, твоя сестра убежала как ошпаренная. Не знаю, куда побежала, но Лапен всё ещё стоит. Без охраны. Это наш шанс. (Mam kamerę na Lapina Noira, twoja siostra uciekła jak oparzona. Nie wiem, gdzie pobiegła, ale Lapin nadal stoi. Bez ochrony. To nasz moment.)
- Ладно, иду. (Dobra, idę.)
Ruszyłem w stronę rozwalonego muru. Byłem spokojny. Miałem większe doświadczenie od Adriena. Uważam, że będzie trzeba z nim dobrze porozmawiać. Trzeba się dowiedzieć. Mam nadzieje, że się nie domyśli że to ja. Już byłem przy nim.
- Witam. Mogę w czymś pomóc? - zapytał Lapin Noir, a w jego głosie brzmiała mieszanina chłodu i zaciekawienia.
- Да (Tak)- odpowiedziałem krótko, starając się ukryć napięcie, które czułem pod skórą.
Lapin Noir zmrużył oczy, przeszywając mnie wzrokiem.
- Россию слышу по акценту. Откуда ты, парень? (Słyszę rosyjski po akcencie. Skąd jesteś, chłopce?) Chwila... Zane Rossi? - jego ton zrobił się ostrzejszy, jakby nagle rozpoznał w mojej osobie coś więcej niż tylko obcego.
- Сам я (We własnej osobie) - odparłem z lekkim uśmiechem, choć serce biło mi szybciej.
Wiedziałem, że każde słowo może tu zaważyć na moim losie. Byłem spokojny. Rozmowa z nim była trudna. Musiałem ją dobrze poprowadzić. Inaczej mogę już nie wrócić.
- Czego chcesz? - zapytał chłodno Lapin Noir, nie spuszczając ze mnie wzroku. W jego głosie nie było ani grama zaskoczenia. Tylko kontrola. I siła.
- Informacji - odpowiedziałem krótko, nie pokazując po sobie napięcia, choć każda komórka mojego ciała była w gotowości.
W tej chwili w mojej słuchawce rozbrzmiał głos Oleg’a, szorstki i napięty jak stalowa linka:
– Осторожно. За тобой люди Лапена Нуара. Тебе нужно предложить ему уйти куда-нибудь. Быстро.
(Uważaj. Za tobą są ludzie Lapina Noira. Musisz mu zaproponować, żebyście się gdzieś przenieśli. Szybko.)
Zamarłem na ułamek sekundy. Cholera. Czas działał przeciwko mnie. Musiałem grać dalej. Spojrzałem Lapinowi prosto w oczy. Jego maska, czarna, połyskująca, z białymi, niemal hipnotyzującymi oczami, wydawała się patrzeć w głąb duszy.
- Wiesz, Lapin Noir... Może lepiej porozmawiajmy gdzieś na osobności. W cztery oczy. - powiedziałem cicho, ale stanowczo. Głos miałem spokojny, lecz serce biło mi jak młot.
Zapadła chwila ciszy. Lapin nie odpowiedział od razu. Jak drapieżnik oceniający, czy ofiara jest tego warta. Wreszcie kiwnął głową powoli.
- Dobrze... - mruknął. - Zapraszam za mną.
Odwrócił się bez słowa, a ja ruszyłem za nim, czując na karku ciężki wzrok jego ludzi. Gra dopiero się zaczynała. A ja wchodziłem w jamę człowieka, którego ruchy znam na pamięć. Możliwe, że mógł się czegoś nowego nauczyć. Zmienić strategię. Jest o rok młodszy, ale widać że dorósł do życia mafijnego. Postawa którą mnie przywitał. Od razu można zauważyć, że umie manipulować każdym. Gry słowne najlepsze. Szliśmy w milczeniu. Przechodziliśmy przez wąskie alejki między kontenerami i opuszczonymi garażami, gdzie światła wyścigu i huk silników powoli cichły za plecami. Każdy krok Lapina był pewny, jakby znał to miejsce na pamięć. Ja natomiast trzymałem rękę blisko biodra, gotowy w każdej chwili sięgnąć po broń, jeśli sytuacja wymknie się spod kontroli. Ciszę przerywał tylko odległy dźwięk wystrzałów startowych i przytłumione okrzyki tłumu. W końcu zatrzymaliśmy się przy starej, zardzewiałej bramie prowadzącej do zapomnianego warsztatu. Przystanął. Lapin odwrócił się do mnie, lustrując mnie przez maskę. Wiedział, albo podejrzewał, że przyszedłem po informacje. Tylko nie wie dla kogo one będą.
- Teraz możemy rozmawiać bez świadków. - Jego głos był spokojny, ale nosił w sobie ukrytą groźbę. - Więc, Zane Rossi... Czego naprawdę chcesz? Bo informacja to zbyt ogólne słowo.
Zacisnąłem szczękę. Musiałem zagrać ostrożnie. Jeśli wyjawię za dużo, stracę przewagę. Jeśli za mało, mogę nie przeżyć tej rozmowy. Chciałem przekląć Архангел. Wysłał na misję. Na którą od małego mnie szkolił.
- Wiadomo, że ogólne. - Głos miałem ostry jak nóż. - Nie mogłem powiedzieć tego przy ludziach. - Dodałem ciszej, niemal przez zaciśnięte zęby. Czułem, jak napięcie rośnie z każdą sekundą. Serce biło mi mocno, ale twarz miałem wykutą z kamienia.
Lapin Noir uniósł głowę. Maska błysnęła w bladym świetle. Przechylił ją lekko, jakby wciąż oceniał mnie, jakby chciał zajrzeć głębiej, za słowa, za maskę wilka.
- A to o co chodzi? - zapytał chłodno, bez zniecierpliwienia, ale i bez cienia sympatii. W jego głosie była tylko ta zimna, lodowata pewność, jakby znał odpowiedź, zanim padnie.
Zawahałem się. Ułamek sekundy. Ale wystarczyło, by Lapin dostrzegł to w moich oczach.
- Informacje o... - powiedziałem w końcu. Każde słowo ważyło tonę.
- O czym? - Lapin Noir zrobił krok bliżej. Głos mu stwardniał, jakby każde słowo było ostrzem. - Nie mam czasu na twoje gry, Zane. Jeśli przyszedłeś z blefem, skończysz tu, pod tym warsztatem. Jeśli masz coś prawdziwego... - Przechylił głowę. - To lepiej, żeby było warte mojego czasu.
- Będzie warte драгоценного времени (cennego czasu) - odpowiedziałem, cedząc słowa z napięciem w głosie.
Lapin uniósł brew.
- Więc słucham.
- Chcę wiedzieć, co planujecie. - powiedziałem ostrzej. - Dokładniej, Lapinie Noir, wiem, że rozmawiałeś z moją siostrą
W moich oczach coś zapłonęło.
- Jeśli jest zamieszana... - zacisnąłem zęby
Я вас убью (Zabije was).
Lapin uśmiechnął się lekko. Ale to nie był uśmiech przyjaciela, to był grymas drapieżnika.
- Zane. Zane. Nie martw się. - powiedział miękko, z przesadną troską, która tylko potęgowała napięcie. - Pracujesz dla Северный Крест?
- Poprawka. - w moim głosie zabrzmiała duma i coś jeszcze, gniew? zawód? rozpacz? - Я принадлежу к Северному Кресту. (Jestem częścią Северный Крест)
Lapin parsknął rozbawieniem.
- Częścią? - powtórzył z kpiną. - Nie rozśmieszaj mnie, Zane.
Zbliżył się na tyle, że mogłem poczuć zapach jego płaszcza, kurz, stęchła woda, metal. Znałem ten zapach. Kiedyś był dla mnie znajomy. Teraz przypominał mi, jak bardzo się od siebie oddaliliśmy.
- Z nami mógłbyś osiągnąć znacznie więcej. - Jego głos był spokojny, niemal kojący. Prawie uwierzyłem, że mówi to z troski.
- Mógłbym, ale nie miałem wyboru. - odpowiedziałem, twardo, bez wahania. Ale gdzieś w środku... coś się zawahało.
- Wybór ma się zawsze. - szepnął. Jakby znał mnie lepiej, niż ja sam siebie.
Zacisnąłem szczękę.
- Lepiej powiedz, co widzisz w mojej siostrze? - zapytałem. Nie mogłem pozwolić mu grać mi na emocjach. To ja musiałem przejąć kontrolę.
- Izzy... Talent. - powiedział po chwili milczenia. Bez zawahania, bez ironii.
- Talent to każdy widzi w niej. W rodzinie Rossi. - powiedziałem niemal automatycznie. Ale czułem, że coś w nim się poruszyło. Że nie mówił tylko o talencie.
Spojrzał na mnie uważniej. Jego sylwetka się nie zmieniła, ale napięcie w ramionach... już tak.
- Nie przyszedłeś po informacje o siostrze. - powiedział cicho.
Zrobiłem krok do przodu. Stałem teraz twarzą w twarz z Lapinem Noir. Twarzą w twarz z chłopakiem, którego znałem. Z Adrienem. Może z tym, co z niego zostało.
- Nie przyszedłem, Lapinie Noir. - odpowiedziałem. Głos miałem niższy, drżący, ale nie ze strachu. Z ciężaru tej chwili.
Wbijał we mnie spojrzenie przez tą cholerną maskę. Czułem, jak zasłania sobą wszystko. Jak nie pozwala do siebie dotrzeć. I wtedy to zrobiłem. Wykorzystałem moment, kiedy odwrócił głowę. Kiedy jego pewność siebie na sekundę pękła. Może nie zauważył tego nawet sam. Byłem szybszy. Starszy. Mądrzejszy. Sięgnąłem do jego twarzy, do tej maski, która dzieliła nas jak mur. Poczułem jego dłoń, próbował mnie powstrzymać, ale już trzymałem maskę. Miałem ją.
Spojrzałem mu prosto w oczy.
- Sprawdzę, jaki będziesz, Adrienie, pod maską. - powiedziałem. Cicho. Jak wyrok.
Zdjąłem ją. Trzymałem ją w dłoni, ciężką jak kamień. I cofnąłem się o krok. Patrzył na mnie, bez osłony, bez tarczy. Adrien. Na jego twarzy malowało się coś, czego dawno w nim nie widziałem. Zdziwienie. Szok. Może nawet... smutek? Nie powiedział nic. Przez dłuższą chwilę tylko patrzył.
Zane... - wyszeptał w końcu. Tyle. Tylko moje imię. Ale brzmiało jak prośba. Jak przyznanie się do porażki.
Uniosłem maskę.
- Oddam, spokojnie. - rzuciłem sucho. - A teraz powiedz mi, co naprawdę planujecie?
Zawahał się. Spojrzał na bok. I wtedy, po raz pierwszy od dawna, zobaczyłem w nim chłopaka, a nie człowieka-legendę.
- Klucz. - powiedział w końcu. I ta odpowiedź wstrząsnęła mną bardziej, niż chciałem przyznać.
- Nadal nie zapomnieliście o tym? - szepnąłem, niemal do siebie. Serce zabiło mi mocniej.
Oni naprawdę nie przestali.
To nie był koniec.
To był początek.