Dostałam od Lapina teczkę. Biała jak śnieg, wyglądała niewinnie, ale wiedziałam, że w środku kryje się coś ciężkiego. Od tamtej rozmowy zamknęłam się w pokoju gościnnym. Uciekłam z teczką w dłoniach, z mętlikiem w głowie. Nie chciałam, żeby Lapin albo Nitro mówili mi, co w niej znajdę. Oni już dawno ugrzęźli w tym bagnie. Lapin wspomniał tylko, że mój ojciec był zdrajcą. Że współpracował z rosyjską mafią. Ale jaką dokładnie? Nie podał nazwy. A może sam jej nie znał? Może jego ojciec coś ukrywał? Coś, co jeszcze nie wyszło na jaw? Spojrzałam na teczkę. Waham się. Czy na pewno otworzyć? Zajrzeć do wnętrza i dowiedzieć się wszystkiego? Sięgnęłam po nią. Raz się żyje. Otworzyłam. Znajdowały się w niej poukładane papiery po datach. Pierwsza kartka była z 2002 roku. Dzień i miesiąc zamazany. Napisane tylko: ZDRAJCA. Co to może znaczyć? Chodzi o mojego ojca? Potwierdza się to, co powiedział Lapin. Wyciągnęłam kartkę i obróciłam. Lepiej sprawdzić, czy na pewno nic nie jest na odwrocie. Pusta. Położyłam ją na łóżko i wróciłam do oglądania zawartości teczki. Kolejna karta to dokument z 12.09.2001. Napisane w nim było:
Przepraszam najmocniej, że kontaktuję się z tobą, Étienne Vega w ten sposób. Nie miałem innego wyjścia. Boję się o życie mojej małżonki, o wszystko, co kocham. Straciłem syna, a to, co się dzieje, tylko pogłębia moją bezsilność. Proszę, jeśli mnie zabraknie, skontaktuj się z moją żoną i przekaż, że nad tym, co planowaliśmy, ciążyła zła decyzja. Dziękuję Ci za wszystko, mój najdroższy przyjacielu.
Marceau Rossi
Poniżej był list do mojego ojca:
Drogi Marceau Rossi,
Dowiedziałem się, co zrobiłeś. Zdradziłeś nas - La Couronne Noire, do której dołączyłeś. Przyjacielu, wiem, jak bardzo złe były okoliczności, które cię do tego pchnęły. Zrozumiałem to. Jeśli będziesz chciał wrócić – drzwi zawsze będą dla ciebie otwarte.
Co to ma znaczyć? Ojciec pisał do szefa mafii? Mój tata stracił syna? Syna... Ja miałam brata? Starszego? O kurwa... Czego ja się dowiedziałam. Ale co się stało z nim? Wyjęłam kartkę i położyłam na łóżku. Kolejna to było wszystko o ojcu.
Ktoś napisał wszystko o moim ojcu. Najważniejsze informacje. Wszystko, czego nie wiedziałam. Mafia, której dowódcą jest Lapin Noir, nazywa się La Couronne Noire. Lepiej wiedzieć teraz niż później. Za chwilę to wygoogluję. Odłożyłam teczkę. Pod nią było zdjęcie. Mężczyzna z mężczyzną, oraz żona jednego z nich, dzieci. Wszyscy w maskach. Maskach Królika. Mężczyzna po prawej stronie trzymał kobietę - to był mój ojciec z matką. Ale mężczyzna po lewej… to musiał być Étienne. A obok niego synowie: Lapin i Nikodem. Stali przed ojcem. Trzymali małe maski, jakby dla dzieci. Było to bardzo słodkie… Tylko na tej karcie pisało, że ojciec miał syna. Ale imię było zamazane. Czy ktoś zrobił to specjalnie? Wyciągnęłam zdjęcie. Na odwrocie widniał napisane „Wesoła rodzinka.” Pismem dziecięcym. Mógł to napisać któryś z braci. Żal ich. Nie wiem dokładnie, co się wtedy działo. Kolejnym dokumentem w teczce był zapis misji. Jak poszła.
Misja nr 300 - „Zielone Węże Tunelowe”
Cel: Przejęcie trzech ciężarówek należących do niemieckiej organizacji mafijnej Der Graue Richter (Szary Sędzia). Ryzyko: Wysokie. W przypadku niepowodzenia – groźba wojny między frakcjami. Dowódca: Marceau „Renard” Rossi Zleceniodawca: Étienne Data operacji: 7 lipca 2000
Miejsce: Tunel północny – sektor 7
PLAN MISJI:
Zmyłka: Jeden z agentów podchodzi do koordynatora transportu. Ma go zagadać, odciągając uwagę od ciężarówek.
Zespół Szturmowy:
Grupa Alfa: 3 osoby - likwidacja kierowcy pierwszej ciężarówki
Grupa Bravo: 3 osoby - likwidacja kierowcy drugiej ciężarówki
Grupa Charlie: 3 osoby - likwidacja kierowcy trzeciej ciężarówkiZespół Techniczny:
2 osoby – przejęcie i zmiana sygnału GPS, zmodyfikowanie tras i zatarcie śladówZabezpieczenie tyłów: Marceau „Renard” Rossi – kontrola otoczenia, dowodzenie i komunikacja z jednostkami.
Status: Misja zakończona sukcesem. Wszystkie trzy ciężarówki zostały przejęte i dostarczone do magazynu nr 7. Straty po stronie wroga: 3 potwierdzone zgony.
Misja… Ojciec... Narażał się. Matka mu na to pozwalała? Jak? Mnie nie chce puścić na zwykłą imprezę, a ojciec jeździł na misje? Może nie miała nic do powiedzenia. Może właśnie dlatego nasza rodzina ma takie uznanie w Pensylwanii. Może się go boją. Ale skąd mieliby wiedzieć… Pukanie. Zamarłam. Nie odpowiedziałam - serce ścisnęło się w klatce jak ptak. To coś... albo ktoś... Drzwi się uchyliły. Nitro. Ulga zalała mnie jak ciepła fala.
- Wiesz, że już jest 2:50? - jego zachrypnięty głos przerwał ciszę.
Automatycznie spojrzałam na telefon. 2:50. Zostało 40 minut.
- Szykuj się. Lapin zajął się autem. Tu masz klucze - powiedział i podał mi je bez słowa więcej.
- Rozumiem. Ale… w co mam się ubrać? Te ciuchy są już brudne.
- W łazience znajdziesz nowe. - Zatrzymał się. - Chcesz, żebym poczekał?
- Tak.
Wstałam z łóżka, zabrałam telefon i weszłam do łazienki.
Drzwi za mną się zamknęły, a ekran telefonu rozbłysł.
Nieznany numer: 3:13. Spotkanie. Miejsce znasz.
Zamarłam. Co...? Nogi miałam jak z waty. Niby powinnam wiedzieć, gdzie. Ale... nie wiedziałam. O co temu komuś chodziło?
Izzy: O jakie miejsce chodzi?
Cisza. Trzy sekundy. Pięć. Dziesięć. Telefon znów zawibrował.
Nieznany numer: Opuszczony kościół. 3:13. Nie spóźnij się.
Serce zabiło mocniej. Opuszczony kościół…? Czy to jakaś pułapka?
A może… odpowiedź?
->->->->->-
Byłam na miejscu. Opuszczony kościół, o którym słyszałam w historiach babci. Wyglądał dokładnie tak, jak go opisywała. Sięgnęłam po telefon, była 3:10. Lepiej już wejść do środka. Wszystko skrzypiało. Każdy mój krok odbijał się echem po ścianach. Stanęłam przed ołtarzem, cały w pajęczynach. Było ciemno, ale wciąż dało się dostrzec zarys wnętrza. Zastanawiałam się, dlaczego ten kościół został opuszczony.
- Został opuszczony ze względów mafijnych. I dziękuję, że nie musiałem długo czekać. - odezwał się mężczyzna.
Obróciłam się gwałtownie. Stał w cieniu, między filarem a drzwiami. W dłoni trzymał coś... maskę. Mafioza?
- Nie musisz się mnie bać. Nie chcę ci zrobić krzywdy. -dodał spokojnie.
Mam mu wierzyć?
- Skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? - zapytałam, mrużąc oczy, czując jak niepewność ściska mi gardło.
- Uwierzysz, kiedy powiem, że wszystkie listy... - Wyszedł z cienia. - Wszystko, czego dowiedziałaś się o ojcu, zawdzięczasz właśnie mnie.
- Tobie? Chyba żartujesz. Jakaś obca osoba zna mojego ojca? To jakiś żart.
- Lepiej tak nie mów - odpowiedział chłodno. - Wiem o nim więcej, niż ci się wydaje.
- To powiedz mi coś, czego nie wiem.
- Stracił syna. Zabrała go rosyjska Северный Крест, czyli Północny Krzyż. Wyszkolili go dla własnych korzyści.
Zamarłam.
- Skąd to wiesz? - zapytałam, czując narastające napięcie. Serce waliło mi jak oszalałe.
- Lepiej, żebyś nie znała odpowiedzi. Ale nie przyszedłem tu na pogaduszki.
- A to po co? Myślałam, że przyniosłeś herbatkę i ciasteczka - rzuciłam z sarkazmem, próbując ukryć niepokój.
- Ha. Tak, tak... Widzę, że masz poczucie humoru po matce.
Zmarszczyłam brwi.
- Skąd wiesz, jaka jest moja matka?
- Wiem... - powiedział cicho, ale pewnie.
- Mów dalej - rzuciłam, nie spuszczając z niego wzroku.
- Jestem tym synem. Tym, który wie wszystko o tobie, o ojcu, matce, Sofie, o twoim byłym, o Nitrze, o Lapinie... a właściwie Adrienie. Wiem wszystko, co cię otacza, siostrzyczko.
Zrobiło mi się zimno. To... niemożliwe.
- Śledzisz każdy mój krok... - szepnęłam, jakby dopiero teraz do mnie dotarło, jak bardzo jestem obserwowana.
- Nawet gdybyś upadła… uratowałbym cię - powiedział spokojnie.
- Dlaczego? Po co były te listy? - wyrzuciłam z siebie pytanie, które gryzło mnie od początku.
- Żebyś zrozumiała, że każda rodzina ma sekrety - odpowiedział. I tym jednym zdaniem zburzył wszystko, w co do tej pory wierzyłam.
Miałam dość. Każda osoba wokół mnie coś ukrywała.
Nikodem – że ma powiązania z mafią.
Rodzice – a właściwie ojciec – że był członkiem mafii… i ją zdradził.
A matka? Jej zachowanie stawało się coraz bardziej zrozumiałe. Bała się. Bała się, że straci i mnie.
- Dlaczego rodzice nigdy nie mówili nam o tobie? – szepnęłam.
- Boją się... że stracą kolejne dziecko. Tylko nie wiedzą o tym, że... – zawahał się.
- O co chodzi? – spojrzałam na niego niepewnie.
- Kiedy dowiedzieli się, że ich syn zostanie zabrany przez rosyjską mafię Северный Крест... wszystko się posypało. To była kara za zdradę ojca. Załamali się. Nie wiedzieli, że los postanowi odebrać im jedynego syna.
Zamilkł. Czułam, jak moje serce przyspiesza.
- Mówiłeś wcześniej, że się boją. Ale nie dokończyłeś. Co chciałeś powiedzieć dalej? - zapytałam cicho.
- Talent. - powiedział cicho.
Jedno słowo. A jednak zmroziło mnie bardziej niż cała jego obecność. Talent. Co miał na myśli?
- Odziedziczyłaś go po ojcu - dodał.
- Po ojcu? - powtórzyłam zdziwiona.
- Tak. Zajmował się wieloma rzeczami. I każdą nową robił dobrze. Ty też masz tę zdolność.
- Ja? - zapytałam cicho, prawie niedowierzająco.
- Izzy, wiem, że to trudne. Właśnie poznajesz drugą część swojego życia. Kim naprawdę są twoi rodzice. Rozumiem, że potrzebujesz czasu na przemyślenie tego wszystkiego. Ale... proszę, posłuchaj mnie.
- Słucham. - odpowiedziałam, choć serce waliło mi jak szalone.
- Mam nadzieję, że nie zrobisz głupoty - szepnął niemal bezgłośnie.
- Nie zrobię - odpowiedziałam cicho.
Zbliżył się nieco bliżej.
- Słuchaj, siostro... Zauważyłem, że mama nigdy naprawdę się tobą nie zajmowała. Już od małego widziała, że robisz wszystko za szybko. Zbyt dobrze. Chciała, żebyś się czuła... niechciana.
Zacięłam się.
- Niechciana... – powtórzyłam półgłosem.
- Myślała, że coś tym osiągnie – powiedział chłodno. – Ale nie wiedziała, że jej syn wróci.
- Może... się przedstawisz? - zapytałam, wpatrując się w jego twarz.
- Zane - rzucił krótko.
- Mogę się o coś spytać?
- Słucham, siostrzyczko.
- Czy... ojciec znów pracuje dla mafii?
Zane zawahał się, wzrok uciekł mu gdzieś w bok.
- Nie wiem. Ale nie martw się.
Westchnęłam głęboko.
- Łatwo ci mówić...
- Chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć? – zapytał cicho, jakby czekał na to pytanie od dawna.