RELAPSE

– Anti, koniecznie musimy się spotkać! – wręcz krzyknęła Zoe przez telefon.

– Kochanie, co się stało?

– Ja sama nie wiem...

– Może wpaść do ciebie? – zaproponowała Anti.

– Zdecydowanie tak. Ostatnio miałyśmy dla siebie mało czasu, a jutro akurat mamy wolne...

– A co z Leonem?

Zoe zawiesiła się.

– Halo, Zoe?

– Nie wiem – odpowiedziała w końcu.

– A będzie w mieszkaniu?

– Tego też nie wiem.

– Dobra widzę, że coś tu się stało i poważnego – zauważyła. – Zaraz będę. Przyniosę fajki i wino.

– Czekam, ale wolałabym wódkę...

– Dobrze, kochanie. Zaraz będę.

– Dzięki, Anti – Zoe się rozłączyła.

Głupia jesteś, Zoe... Wódka na ten pusty żołądek. Świetny pomysł.

<><><>

Po chwili siedziała z Anti na kanapie w salonie, sącząc wódkę z butelek.

– A ty gadasz coś z Leonem? – spytała nagle Zoe.

– Czasem – przyznała dziewczyna.

– Nie mówił ci nic? O nas?

– Ucinał temat za każdym razem, jak zaczynałam temat... co się dzieje między wami?

– Sama nie wiem... – Zoe upiła kolejny łyk wódki. – Rozumiesz to, że ja go nadal kocham. Nie potrafię o nim zapomnieć i chciałabym go mieć za chłopaka... ja natomiast nie rozumiem tego, dlaczego on mnie tak traktuję...

– Gadałaś z nim o tym?

– Tak, ale nic z tego nie wyszło. Czy coś ze mną jest nie tak? Co ja zrobiłam nie tak?

– Kochanie, ty nic. Jesteś cudowna! – Anti pochyliła się w stronę Zoe i lekko ją uściskała.

– To, czemu on tego nie widzi? – Zoe schowała twarz w dłoniach.

– Nie wiem. Od tamtej sytuacji bardzo się zmienił...

– Wiem, ale wyciągnęłam go z tego. Mam wrażenie, że on mi nawet nie jest za to wdzięczny.

– Zoe, na pewno jest! – powiedziała Anti.

– Mam wrażenie, że zrobiłam mu przysługę i tylko po to jestem potrzebna. Do robienia właśnie takich przysług. Możliwość mieszkania ze mną, załatwienie pracy, branie za niego odpowiedzialności w relacji...

– Musisz siebie postawić na pierwszym miejscu, wiesz? – Dziewczyna przerwała jej nagle.

– To też wiem... ale chciałabym od niego usłyszeć, że to koniec. Taki dosadny, mocny koniec... nie chcę już się nastawiać, a on cały czas daje mi sprzeczne sygnały...

– Widzę... – przyznała Anti. – Kiedyś was nawet widziałam razem... dopóki nie zaczął spotykać się z nią... Nie wiem, czemu cię odrzuca. Jesteś dla niego wręcz za idealna!

– Dziękuję ci, ale ja nawet nie jestem po prostu idealna. Swoje też noszę...

– Kochanie, ale ty też zasługujesz na prawdziwą miłość...

– Chciałabym, Anti, ale mam wrażenie, że już mnie nie spotka... Jeszcze ten przyjeb Hektor... ja naprawdę mam dość...

– Nie myślałaś o zmianie pracy?

– Bycie kierowniczką jest dla mnie ważniejsze, niż to wszystko. Tylko praca jeszcze jakkolwiek trzyma mnie w ryzach...

– Rozumiem...

– Dobra, zrobiło się poważnie. Skoczę zapalić, a potem przejdziemy się po wódkę. Ta nam się kończy – i wskazała na butelkę na stole.

– Dobrze, ja pójdę do łazienki.

<><><>

Leon stał obok futryny i słyszał całą ich rozmowę. Żadna nie sprawdziła, czy w ogóle był w mieszkaniu, więc wykorzystał to na podsłuchanie dziewczyn. Słysząc Zoe, miał ochotę tyle razy wejść i zaprzeczyć jej słowom, ale wiedział, że to byłoby znowu egoistyczne z jego strony. Dał jej mówić, choć teoretycznie tam nie siedział.

Gdy usłyszał, że Zoe wyszła na balkon, a Anti właśnie wstała, postanowił ją zaczepić.

– Co ty tu robisz?! – Anti prawie krzyknęła.

– Mieszkam.

– Podsłuchiwałeś nas? – zapytała, wbijając w niego wzrok.

– Może...

– Leon!

– Tak... wszystko słyszałem... Nie sądziłem, że jest tak źle.

– A czego ty się spodziewałeś? Zachowujesz się jak debil. Zoe uratowała ci wręcz życie, a ty jej się tak odwdzięczasz?! Nie chodzi o to, że macie od razu być parą, ale chociaż powinieneś być z nią szczery.

– Jestem – przyznał, ale Anti zaraz mu przerwała.

– Jaja chyba sobie robisz! Tak nie zachowuje się szczera osoba i kto, jak nie ty powinien to bardzo dobrze wiedzieć.

Leon poczuł ukłucie w sercu. Anti trafiła w jego czuły punkt.

– Co ja powinienem zrobić? Może najlepiej zniknąć? Wtedy Zoe miałaby ode mnie spokój...

– Leon, nie każ nam się znowu o ciebie martwić. Szczególnie nie skazuj na to Zoe. Nie wyobrażasz sobie nawet, jakby ona to źle przeżyła.

– Nie mógłbym tego znieść... jej smutku... – westchnął.

– A i tak go powodujesz...

– Jesteś okropna!

– Nie, Leon. Jestem szczera! – Anti się lekko poddenerwowała.

– Masz rację... Zachowuję się, jak egoista, zamiast zmierzyć się z jej odczuciami...

– Teraz i ty masz rację – przyznała dziewczyna.

– Czy ona na pewno mnie kocha?

– Spytaj ją.

– A co jeśli ja jej nie?

W tym momencie oboje podskoczyli, gdy nagle Zoe zaczęła mówić za im plecami.

– Serio? Nic dla ciebie nie znaczę? Nic nie znaczyły te wszystkie wspólne śniadania?

– Zoe to nie tak – zaczął nagle Leon.

– Widziałeś mnie głodzącą się. Widziałeś mnie płaczącą. Widziałeś mnie śmiejącą się. Widziałeś mnie nawet nago... i naprawdę nic to dla ciebie nie znaczyło?

– Nago?! – krzyknęła nagle zadziwiona Anti.

– Tak, chyba powinnaś to wiedzieć... Ja z Leonem spaliśmy ze sobą i to kilka razy. Ukrywałam to dla jego spokoju, a teraz czuję, że to bardziej szkodzi mi.

– Chłopie to, co ty w ogóle odwalasz?! – oburzyła się Anti.

– Ja... To znaczy... Nie wiem...

– Jak zwykle! – krzyknęła Zoe. – Powiedz mi po prostu w twarz, że nic dla ciebie nie znaczę, a dam ci spokój.

– Ja nie potrafię...

– Nie potrafisz powiedzieć mi, że mnie nie kochasz?!

– Nie potrafię o tobie przestać myśleć! – wypalił nagle.

– Och – Anti westchnęła.

– Cały czas o tobie myślę. Uwielbiam spędzać z tobą czas. Jesteś dla mnie ważna. Nie wiem, czemu umówiłem się z tamtą.

– To akurat wiesz – powiedziała Zoe.

– No tak, wiem... Ale nigdy nie powiedziałem ci prawdziwego powodu.

– To w takim razie słucham – Zoe upiła łyk wódki, którą nagle nie wiedział, skąd wytrzasnęła.

On sam poczuł z chęcią, że by się napił.

– To wy sobie pogadajcie, a ja skoczę po alkohol... czuję, że jeszcze dzisiaj może się przydać – powiedziała Anti, która szybko skoczyła do łazienki, a następnie ulotniła się z mieszkania.

– No halo! Odpowiesz mi! – krzyknęła Zoe, a on podszedł bliżej niej.

<><><>

Zoe patrzyła na niego bez słowa. Czuła, że ostatnio wystarczająco się nagadała, więc teraz czekała na jego krok. Niestety Leon, zamiast mówić, podchodził tylko bliżej i bliżej.

– Możesz mi w końcu odpowiedzieć, a nie skradać się jak debil? – Ale Leon dalej nie odpowiadał.

– Dobra poddaję się – odpowiedziała i gdy chciała odejść, chłopak zablokował jej drogę ucieczki.

– Co ty robisz? – krzyknęła.

– Nienawidzę...

– Mnie?! To jest twoja odpowiedź? Teraz masz okazję, powiedz mi to prosto w twarz, że nic dla ciebie nie znaczę! Że mnie nie kochasz!

– Nienawidzę tego, jak na mnie działasz – dokończył Leon.

– Zakończmy to!

– Nie! – Tym razem Leon krzyknął. – Nie zostawię cię, chcę z tobą być!

– Teraz to ja mam wątpliwości.

– Wiem, że dalej mnie kochasz. Wszystko słyszałem.

Zoe na chwilę ucichła. Doszło do niej, że Leon najprawdopodobniej słyszał całą jej dzisiejszą rozmowę z Anti.

– To domyślasz się, że mam wątpliwości – dodała po chwili.

– I chcę je rozwiać – odpowiedział.

– Niby jak? – zapytała zdziwiona, ale po chwili poczuła jego usta na swoich.

Serce zaczęło jej bić szybciej, a ich pocałunki szybsze i namiętniejsze.

– Jak chcecie się pieprzyć, to tylko nie na moich oczach! – powiedziała nagle Anti, która nagle wróciła do mieszkania.

– My, nie... – odpowiedziała Zoe, odrywając się od Leona.

– Spokojnie. W końcu dałam Wam czas, abyście pogadali.

– Idę zapalić – powiedziała nagle i szybkim krokiem ruszyła na balkon.

Zimne powietrze uderzyło ją w rozgrzane ciało bardzo szybko. Ręce trzęsły jej się, gdy odpalała kolejnego z rzędu papierosa. Dym wypełnił jej płuca, a potem powoli wypuściła powietrze. Wiatr lekko dmuchał, targając jej włosy. Ona stała natomiast oparta o barierkę i patrzyła na budynki przed sobą. Wszystko było pogrążone w ciemności i ozdobione ulicznymi latarniami.

Czy ja na pewno chcę z nim być? Czy on też mnie nie skrzywdzi jak Hektor? Ale czy to nie tak, że chciałam od zawsze być z Leonem? Tylko dlaczego on dalej nie powiedział mi, czemu wybrał tamtą?

W tym momencie zaczęła tracić świadomość. W głowie szumiało, przed oczami rozmazany obraz, a po chwili nachodzące mroczki. Ledwo trzymając się na nogach, usiadła na balkonowych płytkach.

Spokojnie... raz, dwa, trzy – odliczała w myślach.

Głupia byłaś, że nic nie jadłaś. Kiedyś przez tę kawę się przekręcisz – odchyliła głowę do tyłu i zaczęła głęboko oddychać.

Może kiedyś zacznę myśleć, może kiedyś będę normalna...

<><><>

Anti w tym czasie siedziała z Leonem na kanapie. Oboje nie odzywali się do siebie, czekając, aż Zoe wróci.

– A co jeśli ona mnie już nie zechce? – rzuciła nagle chłopak.

– Jakby ci to powiedzieć... Miałeś na to swoje szanse... – przyznała dziewczyna, a po chwili upiła łyk wódki. – Chcesz? – spytała, podając Leonowi butelkę.

On tylko przytaknął głową i wypił na raz kilka łyków.

– Ej, spokojnie, bo będę musiała cię z podłogi zbierać! – Anti się zaśmiała.

– Dobra, przepraszam! – powiedział i też się zaśmiał, a za chwilę uśmiech zszedł mu z twarzy.

– A co jeśli przestanie mnie kochać?

– To może się wydarzyć w każdym momencie. Nie zatrzymasz jej... Wiesz, jaka ona jest...

– Wiem...

Po chwili wróciła Zoe i krzyknęła:

– Napijmy się! Potrzebuję tego!

Podeszła i zabrała od Anti butelkę.

Dziewczyno, co ty sobie zrobiłaś?! – pomyślała Anti, gdy nagle dostrzegła to, jak Zoe wychudła. Do dzisiaj tego nie widziała przez wir pracy, ale gdy teraz stała przed nią, widziała, jak zmarniała. – Nie wygląda to dobrze...

– Co jest Anti? – spytała rozbawiona Zoe.

– Chyba zmęczenie – odpowiedziała.

– A jebać to! Bawmy się! Co nam jeszcze pozostało? Żyć? – Zoe zaśmiała się.

Tobie niedługo niewiele zostanie... Muszę ci jakoś pomóc... Może z Leonem... Ale z nim też jest coś nie tak... To się porobiło...


Komentarze

Nie masz jeszcze żadnych komentarzy.