Dzisiejszy dzień był dość krótki niestety, ale i pełen stresu, ale może zacznę od początku
Obudziłam się dziś zaplątana we własną sieć. Moje gniazdo jeszcze wielu poprawek wymaga, ale tym zajęłam się wieczorem kiedy zobaczyłam pierwsze promienie słońca, to już słońce było pionowo nad ziemią więc można powiedzieć, że pół dnia męczyłam się z uwolnieniem z mojej własnej pajęczyny albo tak długo spałam.
Trudno określić, nie mam zegarka więc. Chyba muszę po niego iść do Kryształowego domu. Zresztą szczęśliwi czasu nie liczą, jak to się mówi. Niedługo po uwolnieniu z mojego gniazda i porannych ćwiczeniach zajęłam przygotowywaniem, do stworzenia nowego ciała dla mojego małego ducha. Nadpalona czaszka zajęła miejsce tam, gdzie maiła być głowa zamiast kości to kawałki żelaza oraz mały kawałek mojego ciała w postaci mojego naturalnego pancerza. Zamiast organów wewnętrznych to podarte szmaty i drewno. Zamiast mięśni to ziemia i kamienie wszystko to wpakowałam do kokonu i polałam to wszystko, obficie moją krwią na koniec dodałam tylko jeszcze kilka słów od siebie Zabezpieczających mnie, że jak to coś się obudzi, to nie będzie wrogo nastawione do mnie i włożyłam duszę do środka. W pewnym momencie czułam się jak bym, budowała robota i programowała system, ale może na tym polega życie, że ciało "A" tworzy ciało "B" i tak dalej. Tylko dlaczego nie potrawie ożywić moich martwych dzieci to tego nie rozumiem.
Wracając do tematu, następnie cały kokon powiesiłam na pajęczynie i pozostało mi tylko i wyłącznie czekać aż ta istota się wykluje w międzyczasie opatrzyłam swoją zranioną rękę moją pajęczyną a moja rana nim nastał wieczór już się zagoiła nie ma to jak szybka regeneracja przynajmniej w tym muszę podziękować moim rodzicom, następnie zabrałam się za modernizacje mojego gniazda. Trochę nici wyprułam w niektórych miejscach, a w innych dodałam, skupiłam się bardziej na nitkach pod sufitem, aby trzymały całe gniazdo w stylu wiszącego łóżka, a samo legowisko wzmocniłam dodatkowymi nitkami, aby było gładkie i delikatnie sztywne, bo właśnie w tym miejscu dziś rano najbardziej się zaplątałam, moimi nogami. Kto wie, może znajdę jakiegoś miłego faceta i zaproszę go do mojego gniazda na małe zabawy albo może lepiej nie bo ostatni pająk w moim gnieździe skończył jako śmierdząca toksyczna plama na wpół strawiony moim jadem tylko dlatego, że próbował mnie zgwałcić, to może jednak powinnam odpuścić sobie takie myślenie.
Aktualnie siedzę teraz na skarpie i podziwiam piękno gwiazd i księżyca i chyba muszę sobie uszyć jakieś ciepłe ubranie, bo noce są tutaj trochę chłodne. Ale z drugiej strony moja niebieska bluzka i granatowe spodnie oraz czarny płaszcz z kapturem to w sumie dają tam jakieś swoje ciepełko jako tako. Gorzej, jak jestem w formie pająka, to moja chitynowa zbroja nie oddają jednak ciepła, tylko chroni przed obrażeniami mój delikatny brzuch, ale z drugiej strony jak by tam włożyć pomiędzy zbroje a moją, skórą jakieś dodatkowe futerko to może byłoby mi trochę cieplej, ale z drugiej strony czy nie byłabym wtedy, mniej mobilna w sumie to nie wiem, trzeba by sprawdzić, ale to już morze jutro się tym zajmę z naciskiem na morze, aktualnie jestem zmęczona i chyba zaraz pójdę spać