Szok tylko tyle mogę powiedzieć na temat dzisiejszego dnia, ale od początku.
Dzisiejszy dzień zaczął się, hmmm może powinnam napisać, że wczoraj, bo całą noc nie spałam, tylko czuwałam przy pajęczynie z nadzieją, że coś może wpadnie, ale niestety tylko jeden mały króliczek wpadł, serio. Las pełen zapachów, pełen życia a w moją pułapkę musiał wpaść jeden nędzny królik, chyba bogowie fortuny mają mnie głęboko w Dupie, ale w sumie ja ich też, ehhh nieważne.
Nastał świt, a ja zmęczona i zrezygnowana zniszczyłam pajęczą pułapkę, a królika zabiłam i owinęłam w kokon oraz powiesiłam na drzewie lepsze to niż nic, zresztą skoro żarcie nie chce do mnie przyjść, to ja przyjdę po żarcie. Więc zaczęłam skakać z drzewa na drzewo tak szybko, że w uszach słyszałam tylko świst powietrza, a krajobraz z lasu zamienił się szybko w krajobraz polny, a na horyzoncie zamiast gór było widać tylko morze i znane mi dobrze obwarowane miasto portowe tam na razie nie chciałam się udać, więc zawróciłam.
Wtedy usłyszałam stukot podkutych koni jadących drogą. Więc szybko udałam się w tamtą stronę, a chwile później zobaczyłam trzech podróżnych jeźdźców, dwóch zakutych w zbroję po lewej i prawej stronie a pomiędzy nimi kobietę ubraną w białą szatę z krzyżem na piersi i w pierwszej chwili pomyślałam, że szczęście jednak do mnie się uśmiechnęło, bo jak bym ich zaatakowała, to miałabym sporo jedzenia, co by starczyła na sporo czasu, ale szybko mój zapał i chęć do polowania zniknęła, jak zobaczyłam, kim była ta biała kobieta. A była to Nifli i tak mój drogi pamiętniku starzy znajomi znowu się spotkali, chciałoby się powiedzieć, ale niestety nie.
Puściłam ich, będąc schowana na drzewie, mając nadzieje, że mnie nie widzieli. Jak do ludzi mogę być pewna, że mnie nie widzieli ani nie wyczuli, tak do pół anioła tej pewności jednak nie mogę mieć, zresztą skoro ona tutaj jest, to i jej mistrz Samael też musi w takim razie gdzieś tutaj być i w sumie to mogło się zgadzać z tym opisem co mówiła Zako, że w ciemnościach widziała czarno białego anioła z maską i z tą wizją, którą miałam po połączeniu naszych włosów jak Zako spała tylko problem jest taki, że on nie nosi klepsydry oraz to, że on nienawidzi ludzi, więc pytanie goni pytanie a odpowiedzi brak i teraz za bardzo nie wiem, co mam ze sobą w takim razie zrobić czy odnowić stare kontakty, czy może jednak przygotować Zako na ostrą walkę z pół aniołem i co za tym idzie konsekwencjami tej walki.
Jednego jestem pewna, muszę się napić i ja wiem, że dzień dopiero się zaczyna, ale po prostu to mnie trochę przerasta, ta cała sytuacja. A dno butelki na pewno zna odpowiedź na moje pytania, tak więc zmieniłam swoją pajęczą formę w ludzką i udałam się w stronę miasta.
Tam popytałam strażników o białą zakonnicę i z tego co się dowiedziałam. To, że ona jest tam jakąś wielką kościelną szychą. Której lepiej nie podpaść po można skończyć na stosie lub na torturach. Serio Nifli tak się zmieniła przecież z tego co pamiętam zawsze stroniła od walki i przemocy, zawsze była tą małą przestraszoną nastolatką. Zresztą mniejsza.
Znalazłam jakąś karczmę, pełną ludzi zamówiłam piwo i walić to, że nie mam i tak czym za nie zapłacić więc zapewne na koniec zamienię się w pająka, wystraszę wszystkich i może porwę kogoś na rzecz przyszłego obiadu, ale póki, co nie chce mi się na ten temat teraz myśleć, a z drugiej strony jak zrobię jakieś zamieszanie, to jestem pewna, że Nifli się mną zainteresuje i sama będzie dążyła do spotkania, tak więc chyba nie ma sensu się martwić na zapas.
A i zapomniałabym. Przed chwilą CH się do mnie odezwał, że Zako się obudziła, ale na razie nie mam na to sił tak więc do jutra, mój pamiętniku teraz idę pić złoty trunek z drewnianego kufla, po którym kręci się miło w głowie.