Pamiętnik Pająka

Jestem głupia i porywcza, ale od początku


Obudziłam się dziś wyspana w końcu, chyba nawet coś mi się fajnego śniło, ale za bardzo nie pamiętam zresztą nieważne. Po porannych ćwiczeniach zajrzałam do pokoju Zako. Całkiem słodko spała w swoim kokonie ja w tym czasie postanowiłam pójść na spacer, słońce właśnie się budziło, wiał lekki chłodny wiaterek, ogólnie było fajnie. Nie odchodziłam zbyt daleko od jaskini, bo szukałam i znalazłam to miejsce, gdzie była ta tajemnicza walka, co kilka dni temu znalazłam ślady jej. Więc postanowiłam, że to będzie dobre miejsce na trening z Zako. Kiedy wróciłam do jaskini, zauważyłam, że Zako już nie śpi, tylko bawi się mieczami (PRZEMYŚLENIA: dziecko dostało zabawkę), ale wracając. Nie wiem co ona, z nimi robiła i za bardzo mnie to nie obchodziło, ale na trening to ewidentnie nie wyglądało, bardziej to przypominało zabawę z ogniem.

Podeszłam do niej i zapytałam się, czy nie ma ochoty potrenować, a że się zgodziła, to chwile później byliśmy, na tej małej polanie pokazałam jej podstawowe kroki, trzymając jeden z jej mieczy w dłoni, a jak się mnie zapytała czemu, w mojej ręce ten miecz się nie pali, tylko się dymi i ma taką mroczną i nieprzyjemną aurę, to w krótkich słowach odpowiedziałam jej, po prostu takie mam serce, ale i tak tego nie zrozumiała wtedy. Praktycznie cały dzień spędziliśmy na trenowaniu podstawowych kroków i nawet nie skrzyżowaliśmy ostrza, dopiero jak Zako zgłodniała i zjadła nasz ostatni zapas jedzenia, który jej dałam. A ja jak zwykle nie byłam głodna, to tylko patrzałam jak ta dziewczyna, pochłania to wysuszone mięso, a następnie obgryza kości niczym pies, to nawet było trochę zabawne.

Po "wspólnym posiłku" oddałam jej miecz i zapytałam ją, czy może coś jednak sobie przypomniała, ze swojego poprzedniego życia opowiedziała mi, że jak przez mgłę pamięta ciemne pomieszczenie z kratą, męski śmiech i ból szczególnie w okolicach pleców i tyłka oraz brak możliwości poruszenia się i kobiecy pełen miłości głos, który kazał mi wyznać swoje grzechy czy coś podobnego. A następnie wściekły tłum, ogień i przeraźliwy ból oraz smród tak mocny, że nie dało się oddychać palącego się mięsa. Następnie ciemność i jak by spokojny pełen ukojenia głos nie zrozumiały (Przemyślenia: ten głos co słyszała na końcu to zapewne był mój głos kiedy jej dusze łapałam w moje włosy), tylko że to, co powiedziała dalej, trochę mnie zaniepokoiło, bo wspomniała coś o czarno białym aniele, którego widziała w ciemności, który trzymał klepsydrę i miał białą maskę z czerwonymi symbolami (PRZEMYŚLENIA: może widziała Samaela w końcu to przewoźnik zmarłych, tylko że atrybuty się nie zgadzają, bo on zawsze trzymał kosę z kości i owszem miał maskę, ale prostą bez żadnych symboli to jest dziwne czyżby, obserwowała nas inna kostucha, zresztą to już nie pierwszy raz jak słyszę o tym biało czarnym aniele, tylko że wzmianki o nim w mojej pamięci pojawiają się długo, bardzo długo przed pojawieniem się na tej Ziemi i poznaniem Zako więc to oznacza, dla mnie intrygującą zagadkę kim ta jest osoba i czego tak naprawdę ode mnie chce, ale na razie nie mam żadnych innych poszlak, na ten temat więc muszę to pozostawić w spokoju, ale wracając jak zapytałam się Zako czy pamięta coś jeszcze, jakieś może szczegół na temat tych postaci z jej wspomnień to odpowiedziała mi, tylko że pamięta białą zakonnicę z krzyżem na piersi i to, że była inna taka hmm. Czuć było od niej miłość, poświęcenie oraz dumę, tylko że nic więcej nie pamięta i się popłakała, więc ją przytuliłam i przeprosiłam, że zmuszam ją do wspomnień, które ją bolą, choć w głębi serca jej cierpienie sprawiało mi pewną satysfakcję i radość ahhh nie ma to jak dwulicowość.

Następnie zapytałam, czy chce dalej trenować, bo już słońce zachodzi a ona, że tak, bo chce swój umysł czymś zająć, aby nie myśleć o tych wspomnieniach, więc stanęliśmy naprzeciwko siebie ja bez broni ona uzbrojona w oba miecze i się zaczęło, walka nie była dość długa, bo udało mi się ją rozbroić w kilka chwil po rozpoczęciu się walki i trochę pozamiatałam nią ziemię. Wtedy ona wybuchła swoim gniewem, a ja czując nagły, przypływ negatywnej Energi po prostu mnie poniosło i w jednej chwili wyjęłam swój nożyk i jednym cięciem jej obie dłonie odcięłam. Następnie szyderczym uśmiechem powiedziałam do niej, że mam coś, co należało do niej, pokazując jej moją zdobycz, wtedy ona weszła w stan szaleństwa i zaczęła mi grozić coś o zemście, coś o tej białej zakonnicy i coś o tym, że bym nie stała na jej drodze takie tam pierdoły, ale muszę przyznać, że jej gniew i ogień obudził nawet mój system obrony osobistej, który mi wszczepił CH dla mojego bezpieczeństwa wieki temu i to mi nawet zaimponowało. A tarcza kinetyczna, uratowała mnie przed wielkim wybuchem ognia, co palił wszystko na swojej drodze w ułamku sekundy, a mi nawet włos z głowy nie spadł dzięki tym modyfikacjom. 

Skończyło się to na tym, że Zako zemdlała a ja na początku chciałam ją zabrać do jaskini, ale stwierdziłam, że jednak bardziej bezpieczna będzie w Kryształowym domu, bo w takim stanie, jakim ona aktualnie się znajduje, to każdy bezcielesny demon mógłby ją z łatwością zaatakować i ona nie maiłaby żadnych szans na obronę, więc zaniosłam ją do Kryształowego domu i kazałam CH, aby ją pilnował i dałam mu wytyczne, gdzie może ona wejść, a gdzie ma całkowity zakaz wchodzenia i takie tam a sama udałam się z powrotem na Ziemie, aby na coś zapolować, bo podejrzewam, że jak Zako się obudzi, będzie bardzo głodna, tak więc aktualnie siedzę na drzewie w formie pajęczej i mam kłopot, bo tyle smacznych zapachów dochodzi do mnie, że nie wiem, co wybrać więc chyba po prostu zaraz uwije sieć i rano zobaczę co w nią wpadło. 

Komentarze

Nie masz jeszcze żadnych komentarzy.