Wola sztuki

Rozdział 5

Jestem w stanie zrozumieć wiele, ale mojego wymownego pecha od czasu rozpoczęcia nauki w liceum ani trochę. Dzisiaj jest dzień egzaminów, a ja musiałam oczywiście zaspać. W biegu czesałam włosy i starałam się prowizorycznie pomalować. Yuu już nie było w pokoju — naprawdę nie wiem, czy specjalnie mnie nie obudził czy pomyślał sobie, że chce się wyspać. Chwyciłam torbę, wrzuciłam do niej rękawiczkę i wybiegłam z pokoju.

Naturalnie — to nie był koniec moich problemów. Do sali dotarłam dwie minuty przed dzwonkiem, więc czas miałam w porządku. Byłam coraz bardziej świadoma, że powinnam zacząć biegać z Mio, bo wiecznie na szczęściu nie mogę polegać, szczególnie, że widocznie zaczynało mnie opuszczać.

Doskonale zdaje sobie sprawę, że jestem oszałamiającą, ale takie przykucie uwagi wszystkich to nowość, dosłownie każdy, bez wyjątku, chłopak czy dziewczyna, patrzyli na mnie, nawet nasz wychowawca siedzący przy biurku.

-Okayama, jak ty przyszłaś do szkoły? - spytał lekko zaniepokojony pan Takashi. -Huh? - mruknęłam, mocno sapiąc ze zmęczenia.

Zlustrowałam się od dołu do góry. Przez ciemne tło za oknem mogłam się w nim w miarę przejrzeć jak w lustrze. Faktycznie, sama byłam w szoku Jedna czarna podkolanówka prawie całkowicie mi spadła, spódniczka przekręcona lekko do dołu, koszula wyciągnięta na wierzch, a w dodatku rozpięta do mocnego dekoltu, spod którego można było, niestety, zobaczyć kawałek różowego biustonosza. O braku wstążki już nie wspomnę. Włosy, choć starałam się spiąć w jakąś fryzurę, kompletnie się potargały, przysłaniając część twarzy, czego nawet nie zauważyłam. Chcąc się jakkolwiek ratować szybko wydukałam

-N-najmocniej przepraszam. - Spuściłam głowę. -Zaspałam i nie chciałam się spóźnić. -Dobrze — westchnął nauczyciel. - Siadaj i ogarnij się. Na egzaminie ma być obecny dyrektor, więc nie chce się za was wstydzić.

Pewnie, dobijcie mnie bardziej. Skruszona usiadłam w ławce i zaczęłam zapinać koszulę.

-Rin, nie przejmuj się. - Tsumiki siedząca obok mnie zaczęła szukać czegoś w torbie. -Katastrofa stulecia -skomlałam -poprawiając resztę ubrania.

-Trzymaj! - Podała mi z zapałem beżowy sweter.

-Co? - zapytałam cicho, biorąc go do ręki.

-Ubierz, wtedy nie będzie żadnych problemów. Nie widać pod nim braku wstążki i będziesz schludnie się prezentować, więc dyrektor i pan Takeshi nie będą mieli się do czego przyczepić.

-Tsumiki... - Łzy zakręciły mi się w oczach i chwyciłam ją za szyję, mocno przytulając — Kocham cię!

-Daj spokój — powiedziała spokojnie.

-Trzeba było mi powiedzieć, żeby cię obudzić — usłyszałam za plecami.

W jednym momencie gładkość mojego głosu przeszła w warczenie dzikiego zwierza, a szczęście wymalowane, lepiej niż makijaż dzisiaj, na mojej twarzy w coś na wzór maski karnawałowej z szerokim uśmiechem diabła.

-Rozumiem, że chcesz zginąć! - warknęłam chłodno, starając się od razu nie przejść do rzeczy.

-Hej, hej! - Zasłonił się rękami. - Prosiłaś mnie, żeby cię obudzić? Sądziłem, że chcesz się wyspać przed egzaminem. To ja zawsze wstaje pierwszy, więc uznałem to za

normalne.

-Dobra — westchnęłam — Nie ma co się teraz kłócić. Trzeba się chwilę odstresować przed egzaminem. -Zaczesałam włosy do tyłu i spina tam, mówiąc dalej: - Pisałam wczoraj jeszcze z Eiji'm i mówił, że mają przyjść też trzecioklasiści.

-Tak, w ten sposób będzie im też łatwiej podjąć decyzję czy zostać czyimś mentorem- dodał Yuu.

-To znaczy... hehe — uśmiechnęłam się chytrze pod nosem- że Izumi też będzie. -Sądząc po jego ostatnim wejściu to nie jest takie pewne. - Tsumiki zaśmiała się beztrosko, chyba nie do końca świadoma, jaka dla mnie to istotna sprawa.

-Rin, na poważnie, powstrzymaj się chwilę. - Mój współlokator przysiadł na naszej ławce. - Yumiko opowiadała mi trochę o nim i cóż-syknął - możesz nie być zadowolona z niego

-Przesadzasz! Wyjdzie w praniu!

Naszą pogawędkę przerwał dźwięk dzwonka. Yuu bez zbędnych słów poszedł na swoje miejsce. Mnie się za to w końcu udało założyć sweter, przetrzeć rękami resztę ubrania i wyglądać w końcu jak człowiek, bo nie mogę w tej chwili powiedzieć jak szałowa dziewczyna.

-Słyszałam jeszcze, że każda grupa ma egzamin o innej godzinie — zagadnęłam do koleżanki z ławki.

-Tak, my jesteśmy pierwsi. - Uniosła wzrok w górę. - Następni są chyba muzycy, potem tancerze i na końcu pisarze.

-W takim razie chyba będziemy mogły się na chwilę urwać? - Wysunęłam język, nie kryjąc lekkiej ekscytacji. - Chciałabym zobaczyć jak poradzi sobie Eiji i Mio.

-Ale wtedy mamy lekcje! - zaprotestowała szybko.-Oj, daj spokój. Tylko na chwilę. - Wyszczerzyłam ząbki, aby ją ubłagać.

-Niczego nie obiecuje, ale zobaczymy — westchnęła.

Zadowolona z siebie spojrzałam na pana Takashi'ego, który wstał i zebrał ze stolika parę notatek i teczek.

-W porządku, moi drodzy, idziemy na pracownię malarską. Tam odbędzie się egzamin, a pan dyrektor, trzecioklasiści i imy wasi nauczyciele już czekają.

Nie zdążyłam nawet dobrze pomyśleć ,jak może wyglądać egzamin, gdy już byliśmy w sali. Na krzesłach ustawionych w rzędach siedzieli uczniowie, na niedużej katedrze ośmiu nauczycieli, w tym pani profesor, z którą nasz wychowawca ostatnio rozmawiał. Była nad wyraz zadowolona, bo uśmiechała się szeroko i czekała z założonymi rękami. Zaraz obok nich zasiadł dyrektor-człowiek średniego wzrostu, lekko wychudzony, przygarbiony, ale za to z burzą czarnych, lekko kręconych włosów i okularach bez oprawek, otulony przydużym szarym garniturem.

-Witam pierwszoklasistów. - Wstał i rozłożył szeroko ręce. - Zajmijcie, proszę miejsca i zaraz przedstawimy wam zasady dzisiejszego egzaminu. - Miał dosyć potężny głos jak na tak mizerną aparycję. - Wczorajsze sekcje poradziły sobie wybornie, liczę na to, że i wy dacie z siebie wszystko. Już wszyscy siedzą? - Rozejrzał się, wyciągając szyję, patrząc po nas. - W porządku, więc przejdziemy do celu egzaminu. Ma on zweryfikować wasze umiejętności, aby pokazać nam szybko -z jakim poziomem mamy do czynienia oraz by trzecich klas istom ułatwić wybór w przypadku zgody na bycie mentorem. Jak to zazwyczaj wśród młodych bywa — zaśmiał się energicznie — odrobina rywalizacji nie zaszkodzi, więc najlepsza dziesiątka znajdzie się w rankingu uwiecznionym w specjalnej szkolnej księdze, a na koniec roku przeprowadzimy kolejny egzamin, gdzie zweryfikujemy wasze postępy. Księga jest naturalnie do przeczytania w bibliotece, więc zachęcam was do zerknięcia na nazwiska naszych absolwentów. - Poprawił czerwony krawat ciasno zawiązany pod szyją i odchrząknął. - Waszym zadaniem będzie stworzenie czegoś w przeciągu pięciu minut. Nic was nie ogranicza, póki dotyczy to waszej sekcji. Musicie w pełni zaprezentować -jak posługujecie się swoimi Narzędziami. Jakieś pytania? - Odczekał moment. - Bardzo dobrze. Panie Takashi, proszę wyczytywać nazwiska z listy.

-Oczywiście. - Nasz wychowawca lekko się skłonił i przejechał palcem po trzymanym w ręku tablecie. - Pierwszy Amichi Yuusuke

Wysoki chłopak wyszedł na środek, rozwinął małą paletę na zwykłej kartce papieru i zaczął coś rysować. Bardzo skrupulatnie, przez trzy minuty, a następnie przyłożył metalowy ołówek, którego cały czas używał, bokiem do kartki i przejechał nim od dołu do góry. Na powierzchni palety pojawiła się dodatkowa warstwa, a z boku wysunął się mały pasek z kilkoma narzędziami, jak w mojej rękawiczce. Począł dodawać kolory na konkretne fragmenty, a następnie przeciągając ołówek z góry na dół, dodając jeszcze jedną warstwę, i dodawał światłocienie. Na koniec rozłożył jeszcze dwie małe palety i końcem ołówka przeciągnął na nie dwie stworzone warstwy, tak że każda zawierała to co na niej stworzył. Ułożył je w szyku za sobą i zaprezentował nauczycielom. Był to projekt czegoś na wzór witraża z wieloma drzewami, strumykiem i zachodem słońca. Było to efektowne, ale nie widziałam w tym czegoś spektakularnego... szczególnie przy takiej wielkości i prostocie.

Nauczyciele i dyrektor przytaknęli i zawołali następnego ucznia. Tak kolejka szybko mijała, aż doszła do jednej z dwóch osób, które chciałam zobaczyć. Właściwie tego gościa chciałam zobaczyć najbardziej. Dumny Yuu wyszedł na środek i usiadł przy stoliku. Położył na nim szary notes i otworzył go, wyciągając piórko z uchwytu obok. W środku była zwykła kartka papieru - tak mi się zdawało. Ciężko było mi zauważyć, że to rzadko wykorzystywany typ palet, który nie składa się z narożników, a cienkich folijek, przybierających biały lub dowolny kolor. Po chwili namysłu wstał i spojrzał po trzecioklasistach. Nagle zatrzymał wzrok na kimś i zaczął coś kreślić. Wykonywał niewielkie ruchy i wszystkie linie stawiał z ogromną precyzją i dbałością. Choć nie lubiłam jego idei sztuki coraz bardziej obawiałam się co może stworzyć taki umysł jak jego. Nie mówię tego głośno, ale jestem świadoma, że Yuu to nie jest jakiś zwykły artysta - to bardziej wizjoner. Pod tym względem jestem daleko w tyle, lecz to nie musi być droga. W końcu zadzwonił ustawiony minutnik na biurku pana Takashiego, a mój współlokator postawił akurat ostatnią kreskę, jakby wieńczył idealnym rymem wiersz.

-Yuu, czas się skończył, zaprezentuj swoją pracę.

-Proszę bardzo

Odczepił kartkę i podał nauczycielowi na katedrze. Ciężko powiedzieć z jakim zachwytem oglądali tę pracę, jedynie w oczach dyrektora i tamtej nauczycielki, która ostatnio tutaj zrobiła piękną scenę, nie było widać takiej ekscytacji.

-Oto portret tej uroczej koleżanki w drugim rzędzie. - Wskazał dłonią na ładną blondynkę, skłaniając się lekko. - Naturalnie zrobiłem kalką kopię dla ciebie.

Podszedł do lekko zawstydzonej dziewczyny i podał jej drugą kartkę.

-Dz-dziękuję - wydukata.

W końcu moim oczom dotarł kształt jego pracy... i mnie samej usta się otworzyły. To jakiś absurd. Z ledwie kilkunastu linii, złożonych z malutkich kresek, stworzył portret, który przedstawiał ogół postaci oraz jej wyraźne szczegóły. Nie byłam pewna jak osiągnął taki efekt, ale mogłam tego nie wiedzieć. To było istne dzieło o wymiarach kartki A4! Niemożliwe! Mimowolnie spojrzałam na niego, a ten tylko puścił mi oczko. W tym momencie to dokładnie zrozumiałam. Tą przepaść. Tyle nas dzieliła. Mam jeszcze wiele do nauczenia... ale to właśnie tutaj mam się rozwinąć! Nie przegram! -Yuu, siadaj. Następny jest...

Gorączkowo myślałam, co mogę stworzyć, do tego stopnia, że nie zauważałam jak szybko kolejka szła ku mnie. W końcu do moich ledwo trzymających się rzeczywistości myśli dotarło donośne:

-Okayama Rin!


-Tak! - huknęłam wstając energicznie

Od razu założyłam rękawiczkę, stanęłam sztywno wyprostowana i wyrzuciłam w powietrze cztery narożniki palety, dosyć stonowanej, dwa na trzy metry. Chciałam postawić pierwszą linię wyprostowaną ze stresu ręką, ale... nie mogłam. Nie wiedziałam! Nie chciałam być banałem, nie chciałam być gorsza! Jeszcze raz ruszyłam ręką i wszystko jakoś odeszło daleko z hukiem otwieranych drzwi. Te dwie rzeczy nałożyły się na siebie w ratującym mnie przypadku. Wszyscy, łącznie ze mną, obejrzeli się do tyłu pracowni, gdzie w otwartych drzwiach, na klęczkach, znajdował się Izumi. Ponownie w rozpiętej do połowy koszuli, ledwo zawiązanym krawacie, a tu nowość - bez butów! W samych skarpetkach biegt, to nie ma się co dziwić, że wpadł w poślizg i teraz klęczał. Coto za koleś?! Raz rozumiem, ale dwa razy taką akcję?! I to w taki dzień?! Cholera!

Podniósł głowę, niezgrabnie zebrał się z klęczek i zaczesał obiema rękami włosy do tyłu. Miał w tej chwili jeden atut - bardzo ładny, przepocony tors. Nie żartuje. Zanim zmienił wyraz twarzy na jakąś głupkowatą minę wyryłam w pamięci ten obraz i rzuciłam się do palety.

-Prze-przepra...! - próbował się usprawiedliwić.

-Zamknij się! - krzyknęłam na całą salę i pociągnęłam grubą linię mojego dzieła w szale twórczej ekspresji, nim jego głos zabierze mi ten wzór z głowy.

Szybko tworzyłam tło dużymi sprejami, a następnie ciągnęłam pozomie niezwiązane ze sobą linie markerami. W końcu sięgnęłam po czarny z przybornika i nadałam coś na wzór specyficznego konturu. Wymieniałam przybory jak w transie i dodawałam kolejne elementy. W końcu zadzwonił dzwonek i skończyłam kreślić ostatni element Lekko zdyszana wskazałam rękami na mój malunek i odwróciłam się do trzecioklasistów. Nie wiedziałam czy są tak zadziwieni moim brakiem taktu, wyglądem w obecnej chwili czy dziełem. Patrząc na Izumiego z otwartą szczęką tym bardziej nie mogłam tego wywnioskować. Odsunęłam się kilka kroków i w końcu spojrzałam na to, co w pocie czoła stworzyłam Paleta miała kształt jakiegoś bilbordu, nieregularna, różnokolorowa ramka dodawała temu efektu Lekko surrealistyczne to, a na nim on - moja inspiracja. Koleś bardzo przypominający mojego starszego kolegę, właśnie zaczesującego do tyłu włosy obiema rękami, z niedbale rozpiętą koszulą i odsłoniętą piersią, ujęty lekko z boku. Całość ładnie ze sobą współgrała, przechodząc pastelowymi, stonowanymi barwami między sobą, a wszystko dopełniały nieduże czame kontury pewnych elementów kompozycji, podkreślone cieniami. To był kawał dobrej roboty, ale ocena nie należała do mnie.

-Brawo!

Jeszcze raz, z coraz większym zdziwieniem, popatrzyłam do tyłu, gdzie Izumi stat wyprostowany i klaskał jak najgłośniej w dłonie. Nikt mu nie wtórował, ale on sam był tym zafascynowany, widać to było w jego oczach. Głębokie zafascynowanie sztuką - to ten widok, który się w nich odbijat.

-Tak, gratulujemy pannie Okayamie! - Nauczycielką, z którą nasz wychowawca


rozmawiał na pierwszych zajęciach, wstała i dalej z tym szerokim uśmiechem kontynuowała - Dziękujemy, możesz usiąść. A ty, Izumi... - Jej wzrok zaczynał płonąć i zaczynałam mieć wątpliwości czy to on jest dziwakiem czy ona ma jakieś sadystyczne zapędy w upokarzaniu go. - Mój drogi chłopcze, powoli przestaje mieć do ciebie cierpliwość.

-A-a-a-a-a-ale pro-pro-proszę pani, jat-t-tylko...

-Nie przerywaj mi - dostojnie wcięła mu się w zdanie. - W tej chwili siadaj na miejsce a spóźnij się jeszcze raz... no wiesz co się stanie. - Puściła mu oczko.

Nie potrafiłam zrozumieć ani jej triumfalnego i jednocześnie łagodnego wyrazu twarzy, ani przerażenia, które zastąpiło poprzednie wrażenie u Izumiego, a tym bardziej jak pobladł na dźwięk tych słów. Bez słowa usiadł, tak samo jak ja.

Musiałam czekać cierpliwie na wyniki i powoli mogłam przewidywać jakie będą - niekoniecznie szczęśliwe dla mnie, lecz czekałam na jeszcze jedną osobę, która właśnie zaczynała pracę. Tsumiki rozłożyła szeroką paletę, choć naturalnie moim standardom nie dorównywała Popatrzyła chwilę na przestrzeń i zaczęła zaznaczać zamaszyste i delikatne ruchy. W pewnych momentach przykładała pędzel, który był jej Narzędziem, bokiem do malunkų, a z bocznej części wysuwała się holograficzna linijka i niewielki przybornik. Był to bardzo prosty komplet narzędzi, a jednocześnie wystarczający. Czas spędzony na wpatrywanie się w jej zręczny styl poruszania się podczas malowania minął w ułamku sekundy. Efekt jej pracy byt, choć niepozorny, to naprawdę dobry. W ciągu ledwie pięciu minut namalowała dosyć szczegółowy pejzaż jakiejś polanki i strumyk. Wszystko w jasnych pastelowych kolorach, a przy tym idealnie grających ze sobą. Wracała do nas bardzo szczęśliwa z efektów swojej pracy. Po Tsumiki zaprezentowało się jeszcze kilka osób, a nauczyciele zaczęli między sobą szeptać. Ich narady trwały niecałe kolejne pięć minut, a dyrektor wstał z listą uczniów, która zapewne prezentowała ranking. Obawiałam się, że nie będzie mnie na niej.

-Dobrze, drodzy pierwszoklasiści- kaszlnął stanowczo - spisaliście się faktycznie bardzo dobrze. Teraz przeczytam listę uczniów, którzy znaleźli się w pierwszej dziesiątce, poczynając od jej końca Całą listę będziecie mogli później znaleźć przed szkołą oraz u swojego wychowawcy. - Zbliżył lekko kartkę i poprawił okulary. - Miejsce dziesiąte: Rumiko Tsumiki.

Tsumiki znalazła się na liście. A co będzie ze mną? Zaczynałam wariować z niecierpliwości, do tego stopnia, że na chwilę przestałam słuchać. Wyrwano mnie dopiero z tego głośnym

-Miejsce czwarte: Okayama Rin.

Co?! Serio?! Prawie się poderwałam z krzesła - dobrze, że trzymała go od spodu rękami. Udało mi się, jestem na liście! Udowodniłam, że potrafię! Tak!

-Miejsce drugie: Kaneko Yuu.

-Niemożliwe.. kogo ja oszukuje? Pewnie samą siebie. Yuu był najlepszy, to co stworzył przy użyciu takich banalnych środków - mistrzostwo. Zasługiwał na to i widziałam to także w zachwycie lucki nad nim. Przy mnie nikt tak nie reagował... oprócz jednego gościa. Ech, co zrobić. Wiele przede mną. Jednak nie był pierwszy.

-Miejsce pierwsze: Takero Jushimi.

Niekojarzyłam nawet tego nazwiska, ale ta dziewczyna była lepsza od Yuu. Czyli zaprezentowała coś wybitnie dobrega. Nie widziałam, bo pewnie byłam zbyt zajęta histeryzowaniem Teraz to już nie ma znacznie - udało mi się! Jestem czwarta!







Komentarze (0)

Brak komentarzy

Bądź pierwszą osobą, która skomentuje!