Wola sztuki

Rozdział 4

Minął już tydzień mojej nauki w nowej szkole, a ja dalej nie mogłam nigdzie znaleźć Izumiego. Na ile byłam zdolna to -starałam się kręcić obok ich klasy, ale zawsze był zajęty... lub go nie było. Cudownie. Starałam się też załatwić jakoś sprawę pokoju -odwiedzając dyrektora szkoły, ale uzyskałam tę samą odpowiedź co wcześniej-na razie byłam skazana na Yuu.

Aktualnie spędzałam niedzielne popołudnie w towarzystwie Mio w jednym z wyższych pięter miasta. Postanowiłyśmy trochę się zabawić i przy okazji być może coś zarobić. Namalowałam na sporej palecie wielokolorowy i powykrzywiany napis "Nie marnujmy młodych talentów" i przyczepiłam-tak, przyczepiłam, więc ciężko będzie ją ściągnąć — na ścianie obok kawiami, a moja przyjaciółka rozłożyła matę złożoną z pięciu metalowych płytek obłożonych gumowymi zabezpieczeniami. Stanęła na niej, a na linii jej ręki pojawił się nieduży, latający ekranik, gdzie mogła zapisywać sekwencje taneczne i łączyć je, a w trakcie samego tańca patrzeć na podpowiedzi na nim, a także na pokazywane ułożenie stóp i dłoni na samej macie. Tak działało jej narzędzie, nie służyło bezpośrednio do tworzenia, a bardziej do uczenia się za jego pomocą — co dawało zdumiewające efekty. Ludzie próbowali naśladować taki system, jednak nie wychodził-tworzono, chociażby gry, jednak nie pomagały one w takim stopniu się rozwijać. Spersonalizowane urządzenie, z którego użytkownik potrafi korzystać -co daje wiele możliwości i właśnie to tak kłuje w oczy społeczeństwo, że ci bez talentu, artystycznej duszy, nie mogą też sobie tak pomagać. Jest to idiotyczne z ich strony, a tym bardziej nie rozumiem ich zachowania, skoro nie jesteśmy w stanie wpłynąć na to, jacy będziemy, co dostaniemy z genami.

Co by się nie działo, Mio zaczęła tańczyć według kilku swoich nowych układów, co chwila, spoglądając na ekran pomagający i pod stopy. Zgromadziła dosyć spore grono gapiów, a ja chodziłam przed nimi z moim białym berecikiem i zbierałam rzucane drobniaki. Puściłam jej oczko, że jest dobrze, więc postanowiła popisać się jeszcze bardziej i przejść z tych prostych układów na o wiele bardziej gimnastyczny styl-stać na rękach czy robić fikołki. Dało to naprawdę dobre rezultaty w formie kolejnych pieniędzy dla nas, ale miałam już wyczulony instynkt, taki szósty zmysł na takie sytuacje wyrabiany przez lata. Popatrzyłam na wskroś przez zgromadzonych ludzi i dostrzegłam śnieżnobiały uniform. To oznaczało tylko i wyłącznie jedno — kłopoty, ito dosyć duże ze względu na moje beztroskie zachowanie się z namalowanym napisem. -Dziękujemy za uwagę! Można nas znaleźć w różnych częściach miasta i zawsze pooglądać jak robi się show! - pomachałam ludziom, wrzuciłam czapkę do torebki i pobiegłam w stronę Mio, która zauważyła, o co chodzi i właśnie składała matę. Złapałam ją za rękę i powiedziałam: - Dwóch jest za tłumem, biegniemy przez boczne uliczki.

-Dobrze, pani Twist-zażartowała i przyspieszyła.

Rozdzielałyśmy pieniądze, siedząc na obrzeżu kwadratowej, mocno kubistycznej, fontanny przed akademikiem. Nie poszalejemy za to, ale na jakiś dobry lunch ikaraoke mogłybyśmy iść.

-

-Coraz lepiej nam to wychodzi — zamruczała cicho, chowając swoją wypłatę.

-Nieraz lepsze to od stypendium — zaczęłam się śmiać i założyłam Bercik. - Kiedyś myślałam, żeby założyć stoisko i malować na żywo.

-Nie ma mowy — pokręciła głową. - Musiałabyś załatwić pozwolenie od miasta, a kosztowałoby cię tyle, że nie szybko by ci się zwróciło, inaczej Strażnicy sprzątnęliby całe stoisko.

-No wiem-wzruszyłam ramionami-dlatego ta koncepcja upadła. Zawsze pozostaje mi malować i uciekać.

-I tak malujesz po ścianach...

-Siema! - obok nas, nie wiadomo skąd stanął Eiji i Itsumi

-0, cześć... - mruknęłam i momentalnie się zatrzymałam. - Co ty masz na głowie?

-Podejrzewam, że włosy-parsknął i złapał się za długą grzywkę spadającą mu na oko. Wszystkie włosy miał zaczesane na niewygolony bok i lekko zwichrowane, co wyglądało całkiem ładnie, ale nie dla niego. - Itsumi potrzebował modela na egzamin, a ja stwierdziłem, że nic przecież nie stoi na przeszkodzie.

-Podciąłem tylko końcówki i wymodelowałem — dopowiedział nasz fryzjer. - Tyle im wystarczyło, żebym został w pierwszej dziesiątce

-Co? Jakiej dziesiątce? - zamrugałam, kompletnie nie wiedząc, o co chodzi, i jak się okazało Mio również, bo miała taki sam wyraz twarzy.

-Nie wiecie? - Eiji odgarnął lekko włosy z oka i wyciągnął kartkę z torby. - W szkole wszystkie pierwsze klasy przystępują do egzaminu umiejętności. Jest to tylko i wyłącznie sprawdzenie naszych kwalifikacji, a żeby, nas podpuścić do skuteczniejszej pracy robią ranking na podstawie wyników. Każda sekcja ma swój, a wszystko jest podzielone na dwa dni. Jutro udział biorą... hmm... tak — sekcja muzyczna, taneczną, pisarska i malarska. Czyli nasza trójka

-I ja się teraz o tym dowiaduje?! - poderwałam się momentalnie.

-Przecież ogłoszenie wisi zaraz obok planu lekcji przed szkołą — wtrącił Itsumi. - I tak macie szczęście, że macie ten niecały dzień na przygotowania. Dzisiaj jest niedziela, a ja siedziałem na egzaminie, normalnie przecież bym się wyrwał na miasto. -Przepraszam bardzo — za naszymi kolegami rozbrzmiał dudniący, poważny głos.

Mój instynkt przetrwania znowu się uruchomił, ale uznałam, że ucieczka będzie niewskazana i lepiej iść w zaparte, że nic nie wiem. W ostateczności widziałam już dwie uliczki, dzięki którym mogłam szybko zgubić moich drogich znajomych i niezwłocznie wrócić do akademika.

W dużym skrócie, za Eiji'm i Itsumim stała dwójka Strażników i patrzyli wyraźnie na nas.

-Tak? O co chodzi? - zrobiłam duże, niewinne oczka, co nie było wcale proste przy moim rozbieganym wzroku, i spokojnie czekałam na dalszy rozwój wypadków.

-Przed godziną odebraliśmy zgłoszenie o akcie wandalizmu w postaci dewastacji ściany paletą rysowniczą. Mój kolega twierdzi, że to was tam widział i poznaje tę czapkę, do której zbierano pieniądze.

-Niemożliwe... - chciałam niezwłocznie zaprzeczyć, ale uprzedził mnie mój kolega.

-Panie Strażniku, jest to niemożliwe — powiedział pewnie Eiji. - Całe popołudnie spędziliśmy na egzaminie Itsumiego. Czego widać efekty na mojej głowie — chuchnął na grzywkę, lekko ją przekrzywiając. - Niestety Rin i Mio miały włosy w stanie nie do modelowania, a takie czapki są teraz popularne. Zamiast tego zgodziły się na pomalowanie. No niech pan popatrzy, przecież to jest makijaż pierwsza klasa.

-Faktycznie, raczej czegoś takiego nie da się zrobić samemu do lusterka-podrapał się po brodzie, a ja musiałam się kontrolować, żeby nie wybuchnąć z oburzenia — W takim razie przepraszamy za kłopot, miłego wieczora.

-Dziękujemy, nawzajem — Eiji pomachał im i z przerażeniem patrzył na moje przekrwione oczy i grymas na twarzy. - Hej, Rin, niech żyje niewiedza. Tylko ona was uratowała.

-Idioci! Przecież oni mi właśnie ubliżyli! -warknęłam.

-Ciesz się, że nie musisz za to odpowiadać! - Mio huknęła na mnie ostro.

-Nie takie rzeczy już robiłam- machnęłam ręką, starając się ochłonąć. - Pamiętacie, jak machnęłam ten wielki mural na dolnej partii miasta?

-Tak, pamiętamy — burknął Eiji. - Przez całą noc wymalowałaś dziesięć na dziesięć metrów ściany. I to oczywiście, nie paletą, tylko sprejami.

-Do dzisiaj tego nie zmyli — zaczęłam się śmiać i uderzać ręką w obrzeże fontanny.

Mogło im trochę brakować słów na mnie, ale to była moja sztuka. Tak wyglądała, a w myślach miałam już bardziej zuchwałe projekty.

Przeczesywałam szafę w poszukiwaniu mojej ulubionej bluzy — przydługiej, różowej, z kilkoma drobnymi i akcesoriami do włosów w kieszeniach. Nie licząc na wiele- rzuciłam obojętnie:

-Yuu, nie widziałeś mojej różowej bluzy?

-Nie — odparł krótko, nie odrywając wzroku znad książki. - Jeżeli już jesteś w temacie ciuchów, to ogarnęłabyś sobie trochę pod łóżkiem.

-Co?! - zamknęłam z hukiem szafę. - Grzebałeś mi pod łóżkiem?

-Oczywiście, że nie — spojrzał na mnie obojętnym wzrokiem, bez emocji, bez niczego,jakbym była dla niego nikim. - Tylko jeszcze dzisiaj rano widziałem,jak zagarniasz nogą ciuchy pod nie. Może tam poszukaj.

Doskonale wiedziałam, że to w sumie może być prawda, ale za nic nie chciałam mu przytaknąć. Myślałam gorączkowo jak tu zmyśle zmienić temat, aż palnęłam

-Wiedziałeś o jutrzejszym egzaminie?

-Oczywiście — burknął i znowu zmierzył mnie przenikliwym, bezuczuciowym spojrzeniem. - Nie mów, że ty nic o tym nie wiedziałaś? Przecież jest wielka informacja przy wejściu do szkoły i wydaje mi się, że Pan Takashi też o tym mówił.

-Nie wymądrzaj się tak już! - huknęłam.

-Panuj trochę nad emocjami. W ten sposób nigdy nie znajdziesz chłopaka — Nawet się nie uśmiechnął, rzucając tym komentarzem — co za człowiek!

-Odpuść sobie — sięgnęłam do szuflady biurka po swoją rękawiczkę. - Nie wiem, jakie chcesz zająć miejsce, aleja mam zamiar zajść wysoko.

-I tak będę wyżej — przewrócił stronę, mówiąc dalej tym bezosobowym tonem. - Nie ma znaczenia styl naszej sztuki, ale ja mam większe umiejętności. Przykro mi — w końcu rzucił mi słaby uśmieszek.

-Nie widziałam nawet żadnej twojej pracy...

-Wystarczy, że ja widziałem twoje — przymknął lekko książkę, poświęcając mi chwilę swojej cennej uwagi. - Zrozum Jeśli chcesz być lepsza ode mnie, musisz ćwiczyć. To świat zdecyduje -kogo sztuka jest lepsza, czyja forma, ale bez większych umiejętności nie jesteśmy w stanie nawet konkurować.

-Ty... -warknęłam. Nie spuszczałam głowy, choć chciałam się zapaść. To była prawda, że jeszcze daleka droga przede mną, ale nie miał prawa się tak wywyższać. Kogo próbuje oszukać? Miał prawo, tylko ja tego nie chciałam słyszeć. - Nie myśl...

-Obiecuję ci — obrócił się na bok i uniósł na przedramieniu, a w jego oczach zapłonęła prawdziwa pasją, jakiej jeszcze tego wieczoru nie widziałam- jeśli się polepszysz, to będziemy rywalizować. Pod koniec roku pozwolimy ludziom zdecydować, kto wygrał.

-Stoi — uśmiechnęłam się szeroko i pewniej zacisnęłam dłoń na rękawiczce. - Nie przegram

-Zobaczymy — wrócił do swojej lektury, a ja wyjrzałam przez okno na nocny krajobraz miasta, rozświetlone, czarne bryły, przywodzące na myśl tłum latarni na wodzie.





Komentarze (0)

Brak komentarzy

Bądź pierwszą osobą, która skomentuje!