Zadzwonił budzik o 7:15. Wstałam i podeszłam do okna. Jeszcze nawet świat się nie obudził dokładniej. Zapowiadało się, że dzień dzisiaj będzie pochmurny i bez słońca. Otworzyłam okno. Powiało chłodem. Zostawiłam otwarte okno i podeszłam do szafki nocnej po papierosa. Szukałam zapalniczki, ale nie było jej w szufladzie. No ja pierdole! Gdzie ona jest. Nici z porannego papierosa. Podeszłam do okna i je zamknęłam. Czyli muszę dodać do listy kupienia: zapalniczkę. W Nowym Orleanie chyba mi sprzedadzą. Usiadłam na łóżku i sięgnęłam po telefon. Pisał do mnie Ryder. Weszłam w wiadomość.
[7:10, 06 września 2024] Ryder: Chciałabyś się ścigać w tą sobotę?
[7:20, 06 września 2024] Izzy: Chętnie wezmę udział, a o której się zaczynają?
[7:21, 06 września 2024] Ryder: Zaczynają się o 20:25, samochód ci załatwię.
[7:22, 06 września 2024] Izzy: Okej, sportowe poproszę.
[7:23, 06 września 2024] Ryder: Rozumiem życzenie, zadzwonię do ciebie jak wylądujesz. Samochód będzie postawiony na lotnisku.
[7:24, 06 września 2024] Izzy: Dzięki Ryder.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie wierzyłam w to. Będę się ścigać! Przypomniałam sobie, że miałam podłączyć z rana telefon i laptop. Podeszłam do komody. Otworzyłam szufladę. Zaczęłam szukać ładowarek. Znalazłam do telefonu, ale do laptopa nie. Szukałam dalej. Znalazłam w końcu. Podeszłam do biurka. Włączyłam stopą przedłużkę i podpięłam ładowarki. Ładowały się urządzenia. Nie miałam co zrobić to zeszłam na dół. Nikogo nie było. Zawsze to jako pierwsza staje, żeby nie dostać opieprzu od matki. Udałam się do kuchni. Podeszłam do zlewu aby umyć ręce. Na podjeździe nie stał samochód ojca. Było to dla mnie podejrzane. Zawsze jeździł do pracy na wieczorną zmianę. A tu chyba poszedł na pierwszą. Ludzie się zmieniają. Umyłam ręce i wstawiłam wodę na herbatę. Usłyszałam kroki jak ktoś schodzi. Wychyliłam się z kuchni. To była Sofie.
- Hej Sofie! - krzyknęłam
- Hej - powiedziała zaspana
- Cieszysz się, że jedziemy do Nowego Orleanu? - zapytałam
- I to bardzo! - krzyknęła
- Dziś lecimy o 17.05 - powiedziałam zastanawiając się nad tym jak zareaguje na to, że biorę udział w nielegalnym wyścigu.
- No wiem nie mogę się tego doczekać! - dopowiada - Co robisz?
- Herbatę i kanapki
- Mniam… A z czym zrobisz? - pyta się Sofie
- Z szynką dla mnie, a dla ciebie z serem i ogórkiem
Kiwnęła głową i poszła do salonu. Podeszłam do szafki i otworzyłam ją. Wyjęłam kubki i talerze. Położyłam na blacie. Wrzuciłam do kubków torebki od herbaty i zalałam wodą z czajnika. Usłyszałam dobiegające dźwięki z salonu. Oglądała urbex. Zrobiłam kanapki i wzięłam swój talerz i kubek. Poszłam do salonu. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
- Idź po jedzenie do kuchni - odezwałam się do Sofie
- Okej - poszła do kuchni
Jadłam i patrzałam na telewizor. Siostra usiadła obok mnie i zajadała się kanapkami. Spożywaliśmy w spokoju śniadanie. Skierowałam spojrzenie z telewizora na schody. Matka schodziła.
- Dzień dobry dziewczynki - przywitała się z nami
- Dzień dobry mamo - odpowiedziałyśmy
Matka zbliżyła się do siostry, pocałowała ją w czoło. Do mnie w ogóle nie podeszła. Usiadła obok Sofie.
- Jak cieszysz się Sofie? - zapytała się jej
- Tak bardzo - powiedziała z ekscytacją w głosie
Popatrzałam na mamę i wstałam od stołu.
- Młoda damą a powiedzieć dziękuje jest trudno? - zwróciła uwagę
- Dziękuje - powiedziałam to z grymasem
Poszłam do kuchni i położyłam na blacie naczynia. Słyszałam jak matka o wszystko się pytała Sofie. Mnie nigdy się nie zapytała. Poszłam schodami do pokoju. Matka nawet nie zauważyła jak poszłam. Zamknęłam drzwi i otworzyłam szafę. Patrzałam na ubrania które nie spakowałam. Miałam czarną bluzę której chcę jechać. Podkoszulek miałam biały i czarny. Wybrałam czarny. Z spodni miałam tylko baggy czarne. Taki strój ubrałam. Podeszłam do szafki nocnej i wzięłam moją paczkę papierosów. Włożyłam ją do przedniej kieszeni i zakryłam bluzą. Na lotnisko mamy z 3h, dlatego musimy już jechać. Włożyłam do plecaka laptop, telefon, ładowarki i portfel.
Pociągnęłam walizkę i wyszłam z pokoju. Zeszłam powoli na dół. Matka z ojcem czekali na mnie i siostrę. W ogóle mi nie pomogli.
Nagle usłyszałam, że za mną idzie moja siostra. Byłam na dole i wyszłam z domu. Zauważyłam Cassie Storm moją najlepszą przyjaciółkę. Podeszłam do niej szybko i zostawiłam walizkę koło auta. Przytuliłam ją a ona mnie.
- Hejka! - Krzyknęła mi do ucha
- Hejo! - odpowiedziałam bardzo podobnie
Wyszłyśmy sobie z ramion. Poczułam jak ktoś mnie dotykał. Mój były chłopak. Dominic.
- Hej malutka. - chciał mnie przytulić
- Cześć
Obróciłam się do niego. Staliśmy bardzo blisko siebie. Nachylił się i chciał mnie pocałować. Delikatnie go popchnęłam. Usłyszałam krzyk matki.
- Izzy, Co ty robisz? - podeszła do mnie - Jak tak można traktować własnego chłopaka?
Skanowałam ją. Spojrzałam na Cassie.
- Mamo my zerwaliśmy ze sobą - powiedziałam kierując to do niej
- Jak to! - krzyknęła, pociągnęła mnie w stronę samochodu
- Jesteś niepoważna! Zerwać z tak cudownym chłopakiem to normalnie nie do pomyślenia! - krzyczała
- Mamo on mnie nie odpowiednio traktował - powiedziałam do niej
- O czym ty do mnie mówisz! - krzyczała - Sama go nie odpowiednio traktowałaś!
Próbowałam powstrzymać łzy. Chciałam się na nią wydrzeć. Stałam przed nią i wpatrywałam się jej głęboko w oczy. Nie dowierzałam, że to była moja matka. Obróciłam się. Podeszłam do Cassie. Od razu mnie przytuliła. Jedyna wiedziała co ze mną robił Dominic. Wtuliłam się w nią. Usłyszałam gdzieś z boku sapnięcie matki. Nie zwracałam na nią uwagę.
- Dobrze dziewczęta, ruszamy na lotnisko - powiedział do nas mój ojciec
Ruszyłam w stronę samochodu. Matka czekała tam właśnie.
- Masz odbierać i odpisywać ode mnie i taty, zrozumiano?
- Ta…
- Zero imprez, zero chłopaków po tym jak potraktowałaś Dominica - powiedziała stanowczym głosem - tylko nauka i nauka, Pa
Wsiadłam do samochodu na tylne siedzenie. Rozmawiałam z Cassie przez całą drogę. Ojciec prowadził a Sofie spała. Gadałyśmy o różnych pierdołach. O tym czy zwiedzamy Nowy Orlean, o tym z kim będziemy mieli mieszkanie i o wszystkim. Zauważyłam przez okno, że dojechaliśmy na lotnisko. Ucieszyłam się i od razu szturchnęłam śpiącą koleżankę.
- Wstawaj, dojechaliśmy już! - powiedziałam podekscytowana
Dziewczyna powoli otworzyła oczy i spojrzała za szybę. Tata próbował obudzić siostrę. Kopnęłam w fotel przede mną.
- Kurwa, Izzy zamorduje cię! - krzyknęła przestraszona
- Proszę tato, obudziłam ją - jestem zadowolona z siebie
Wszyscy wysiedliśmy z samochodu. Ojciec otworzył bagażnik i wyjmował bagaże. Sięgnęłam po swoją walizkę i plecak. Wyjęłam telefon. Były 3 wiadomości od Rydera.
[14:09, 06 września 2024] Ryder: Samochód jest podstawiony 🙂
[15:09, 06 września 2024] Ryder: Klucze dostaniesz od mojego kumpla Rene.
[16:09, 06 września 2024] Ryder: Lokalizacja mieszkania (załącznik do google maps)
[16:20, 06 września 2024] Izzy: Dzięki za wszystko 🙂
Wyłączyłam telefon i włożyłam go do plecaka.
- No dziewczyny zmykajcie, bo za chwilę zaczyna się odprawa - przytula nas wszystkich
Odwzajemniłam uśmiech do taty i odezwałam się do dziewczyn.
- Dziewczyny mamy załatwione bardzo blisko mieszkanie szkoły - mówiłam idąc
- Z kimś jeszcze? - Sofie zapytała
- Tego nie wiem - odpowiedziałam na zadane pytanie
Ruszyłyśmy dalej w stronę wejścia. Letnisko było ogromne. Wiele osób i pracowników. Podążyliśmy za Cassie. Walizki były odłożone i przeszłyśmy kontrole. Mogłyśmy już nic nie robić tylko czekać na samolot. Sofie poszła po żarcie jakieś. Ja przeglądałam telefon, a Cassie poszła do toalety.
- Dobry wieczór, zajęte te miejsca? - ktoś się mnie zapytał
Podniosłam głowę. Spojrzałam na mężczyznę. Wyglądał na około 30 lat.
- Przepraszam, ale są one zajęte - odpowiedziałam
- Dziękuje za odpowiedz - odszedł
Wróciłam do oglądania instagrama. Po kilku minutach wróciła siostra z jedzeniem dla nas na lot.
- O matko! Nie za dużo trochę? - Spojrzałam na to co trzymała w rękach
- Chyba za mało! Nie sprzedali mi więcej. - Mówiła to ze smutkiem
Przyszła Cassie. Zdziwiła się żarciem którego była cała jedna torba.
- Ej myślisz, że nie dadzą nam żarcia tam? - zapytała się Sofie
- A żebyś wiedziała! - krzyknęła
Ludzie patrzyli się na nas. Chciałam im zwrócić uwagę, ale w tym momencie wybrzmiał komunikat, że są otworzone bramki do samolotu 076 - Nowy Orlean. Podekscytowałam się. Widziałam grymas u siostry. Zapewne dlatego, że nie może zjeść.
->->->->->-
Byłyśmy na parkingu. Dowiedziałam się od Rydera, że jego przyjaciel zaraz do nas podejdzie. Szukałyśmy jakiegoś chłopaka. Nagle podjeżdża do nas samochód. Koenigsegg Jesko Absolut. Wychodzi mężczyzna. Osoby które czekały na przejazd, aż krzyczeli.
- Która to Izzy? - podszedł do nas i zapytał
- Ja - powiedziałam
Rzucił kluczyki do mnie. Złapałam. Ludzie gwizdali i krzyczeli.
- Jedź za mną, zawiozę was do mieszkania - powiedział
- No dobra.
- Ej sis mogę z nim jechać?! - wystrzeliła pytaniem do mnie
- Jeśli on się zgodzi, to nie widzę problemu - powiedziałam zerkając na chłopaka
- W sumie możesz, jeśli się nie boisz - uśmiechnął się lekko
Wsiadłam do samochodu. Wszystko podregulowałam pod siebie. Spojrzał na mnie przez szybę. Pokazał kciuka do góry a potem na dół. Zapewne miało to znaczyć tyle, czy jestem gotowa. Pokazałam kciuka do góry. Spojrzałam przelotnie na Cassie usypiającą na miejscu pasażera. Wyjęłam jeszcze szybko z kieszeni paczkę fajek i walnęłam ją do drzwi. Kupię sobie nowe a te niech leżą tu. Odpaliłam silnik i ruszyłam za samochodem chłopaka. Zgaduje, że wyraz twarzy miał zdziwiony. Jechałam z muzyką jakąś która leciała z radia. Muszę pamiętać, że muszę sobie w aucie pogrzebać na dniach. Po 19 minutach dojechaliśmy do mieszkania. Zatrzymałam się obok samochodu. Wyszłam z niego i miałam w dupie, że dziewczyny spały. Spojrzałam na niego.
- Dobrze prowadzisz, teraz wiem dlaczego Ryder chciał dobry samochód ode mnie - Powiedział to z malującym uśmiechem na twarzy
- Czekaj, on poprosił ciebie? - musiałam kilkakrotnie mrugać oczami bo nie dowierzałam w jego słowa.
- Nitro albo jak wolisz Nico - podał rękę
- Ja już się przedstawiałam Izzy - uścisnęłam rękę
- Ciekawie? Co robimy ze śpiącymi dziewczynami?
- W sumie mam plan - uśmiechnęłam się
- Jaki to niby jest plan? - zapytał się, ze zdziwieniem
- Najpierw chodźmy do mieszkania po klucze dla mnie i ich - kiwnęłam głową w stronę mojego samochodu a później na jego
- Dobra zgoda - zamknął kluczykiem drzwi
Wykonałam to samo i wyjęłam telefon. Matka pisała.
[23.30, 06 września 2024] Matka🖤: Mam nadzieję, że kładziesz się spać? Kto was przywiózł do akademika?
[23.32, 06 września 2024] Lizzy: Cześć, idę się rozpakować właśnie, ja wypożyczyłam auto.
[23.32, 06 września 2024] Matka🖤: Lepiej idź spać, jest 24 za chwilę. Ty ich przywiozłaś?! Wiesz, że nie pozwalam na wożenie się autem?
[23.33, 06 września 2024] Lizzy: Umiem prowadzić, Pa
Wyłączyłam telefon. Teraz co bym zrobiła to zapaliła. Tylko nie mam zapalniczki. Zerknęłam na chłopaka opartego o maskę samochodu. Palił. Podeszłam do niego.
- Idziemy? - zapytałam się
- No tak - wstał i zgasił niedopałek
Poszliśmy w stronę budynku. Nagle znów mi telefon zawibrował od nowej wiadomości. Już myślałam, że to może matka znów coś piszę. Wyjęłam telefon i dzwonił do mnie Ryder.
- Poczekasz chwilę Nitro? - zapytałam się go i poszłam w stronę aut
Odebrałam telefon od Rydera.
Ryder:
- Hejo kuzynko, jak się podoba w Nowym Orleanie?
Izzy:
- Bardzo jest tu ciekawie. Zastanawia mnie to dlaczego nas prowadził jakiś Nitro?
Ryder:
- To mój kolega. Chciał się dowiedzieć dlaczego pożyczyłem jego furę nie dla siebie tylko dla kogoś.
- Wyścig będzie się odbywał na ulicy Avenue des Ombres
- Jeśli będziesz miała jakieś problemy dzwoń lub pytaj Nitra.
Izzy:
- Dzięki, możesz wysłać adres?
Ryder:
- Oczywiście wyślę. Pa
Izzy:
- Pa
Rozłączyłam się i wróciłam do Nitra. Stał przed budynkiem i patrzył w telefon. Kiedy zauważył, że szłam w jego stronę schował go.
- Idziemy? - pytam się go
- No choć
Kierujemy się w stronę drzwi. Chłopak zaczyna rozmawiać z dziewczyną która wydawała klucze. Rzucił znów klucze. Złapałam. Podeszliśmy do windy. Czekaliśmy na nią. Nie odzywaliśmy się w ogóle do siebie. Pojechaliśmy na ostatnie piętro. Kiedy wyszliśmy z windy szłam za nim cały czas. Stanął przed drzwiami. Wyjął swoje klucze! Mieszkamy razem! Weszłam do środka. Było czuć tu nikotynę i prochy. Zauważyłam dwóch chłopaków. Siedzieli i palili. Nitro przywitał się z nimi.
- Od kiedy mamy dziewczynę? - zakrztusił się dymem z papierosa
- A to nie jedna - mówi Nitro
- To jest Izzy - przedstawia mnie Nitro
- Hejo Izzy, chcesz kokainę - pyta się jeden
- Podziękuje…
- Szkoda
Patrzę na sześć par drzwi. Zapewne za nimi są pokoje. Są podpisane. Mam obok Nitra i Xaviera.
- Jak macie na imię?
- Xavier - miał czarne włosy i przenikliwie szare oczy
- Olivier - miał ciemne włosy oczy i niebieskie oczy
- Dzięki, Nitro musimy iść po dziewczyny
- To choć
- Jakie dziewczyny? - pyta się Xavier
- Moją siostrę i przyjaciółkę