Whispers in the Dark

                                     Izzy Rossi

                                - Teraźniejszość -

- Kim jest ta kobieta? -  zapytał chłodno Seryny, nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Moją koleżanką - odpowiedział spokojnie Nitro, ale w jego głosie czuć było napięcie.

Seryny uśmiechnął się krzywo, a potem odwrócił głowę w stronę jednej ze swoich.

- Żabciu porozmawiaj z nią - rzucił niemal z rozbawieniem.

Kobieta ruszyła w moją stronę, jej biodra kołysały się z przesadną pewnością siebie. Uśmiech na jej twarzy był pełen pogardy. Gdy podeszła bliżej, zatrzymała się zaledwie krok ode mnie. Poczułam jej perfumy, mocne, duszne, zbyt słodkie. Za moimi plecami rozległy się chichoty jej kumpli. Czułam, jak skóra mi cierpnie. Zerknęłam na Nikodema. Jego wzrok... nie był gniewny. Był pełen troski. I czujności.

-  Chodź, pójdziemy na zaplecze, laleczko - mruknęła kobieta, głosem miękkim jak jedwab, ale pełnym jadu.

Nie odpowiedziałam. Przełknęłam ślinę i ruszyłam za nią. W mojej głowie biły się myśli. Nie wygląda, jakby miała mnie zaatakować. Ale kto wie, co ma w zanadrzu? Może nóż, może coś gorszego. Oby tylko nie broń.

Wtedy, zupełnie nagle, usłyszałam jej głos, o ton niższy, bardziej zaintrygowany:

-  Laleczko, nad czym się tak zastanawiasz? - zapytała, odwracając głowę przez ramię. Jej oczy błyszczały jak u kota nocą.

Zadrżałam lekko. Ale nie zamierzałam dać jej satysfakcji. 

- Co cię to interesuje, kobieto - warknęłam, patrząc jej prosto w oczy. W moim głosie zabrzmiała złość, ale i odrobina strachu. Ukryta, zakopana głęboko.

Kobieta uniosła brwi z rozbawieniem, jakby właśnie usłyszała coś niespodziewanie zabawnego.

-  Ach... - przeciągnęła z uśmiechem, przechylając głowę. - Myślałam, że jesteś cichutka jak myszka. A jednak... umiesz szczekać.

Jej ton był miękki, niemal pieszczotliwy, ale słowa kąsały jak sztylety. Przeszła się powoli dookoła mnie, mierząc mnie wzrokiem od góry do dołu. Jak drapieżnik oceniający swoją zdobycz.

-  Ale wiesz... psy, które szczekają, zwykle nie gryzą - dodała szeptem, zatrzymując się tuż przy moim uchu.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Serce waliło mi jak szalone, ale nie zamierzałam się cofnąć. Nie teraz. Nie przed nią.

-  Jakim cudem pokazujesz się publicznie w takim stroju? - rzuciłam chłodno, z niedowierzaniem patrząc na jej obcisły top i szorty ledwo zakrywające cokolwiek. - Nie wstyd ci?

Kobieta zatrzymała się i powoli obróciła w moją stronę. Jej usta wygięły się w drapieżny uśmieszek.

- Och, kochanie... - zamruczała, przeciągając każde słowo. - Tobie by się przydało. Może wreszcie ktoś by na ciebie spojrzał z zachwytem, a nie litością.

Zmrużyłam oczy, czując jak krew napływa mi do twarzy. Sprowokowała mnie celowo. Wiedziała, że trafiła. Ale nie zamierzałam dać jej tej satysfakcji.

-  Wolę, żeby patrzyli na mnie za to, kim jestem, a nie ile skóry pokazuję.

Jej śmiech był cichy, jak syk węża.

- Słodka teoria. Ale w tym świecie to za mało, laleczko. Musisz się nauczyć, jak przetrwać. Albo zginiesz. Zresztą... - zbliżyła się jeszcze bliżej, tak, że czułam jej perfumy - może już jesteś na liście.

Zaniemówiłam. Jakim cudem ona umiała tak manipulować osobami. Nie wiem jak ma ta kobieta na imię. Dla mnie ,,manipulantka’’ pasuje idealnie. 

-  Na liście? - powtórzyłam cicho, bardziej do siebie niż do niej.

-  Tak, laleczko. - Uśmiechnęła się słodko, ale w jej oczach nie było nawet odrobiny ciepła. - Czasem wystarczy jedno krzywe spojrzenie, jedno słowo za dużo. A ty... - przejechała wzrokiem po mnie z pogardą - wyglądasz na kogoś, kto jeszcze nie zna reguł gry.

Zacisnęłam zęby.

-  Nie interesują mnie wasze zasady.

- To będzie twój pierwszy błąd. - Oparła się nonszalancko o ścianę, jakby to był zwykły, towarzyski small talk. - Tutaj nie chodzi o moralność. Chodzi o przetrwanie.

Przez chwilę zapadła cisza. Spojrzałam na nią uważnie. Pewna siebie. Władcza. Ale… coś mi nie pasowało. Jej oczy. Za tym wszystkim, za maską kocicy... czaiło się zmęczenie? Albo strach?

-  A ty? - zapytałam nagle, zanim zdążyłam się powstrzymać. - Też jesteś na liście?

Zamarła. Na krótką chwilę jej twarz stężała, jakby coś w niej drgnęło. Ale po sekundzie znów się uśmiechnęła.

-  Każdy jest. - wyszeptała. - Tylko nie każdy o tym wie.

Zrobiła krok w tył, prostując się.

-  Widzimy się niedługo, laleczko. - dodała, odwracając się bez słowa i wychodząc z zaplecza.

Stałam przez chwilę w ciszy. W głowie dzwoniły jej słowa. Nagle te wszystkie spojrzenia, szeptane komentarze, cienie na twarzach, zaczęły układać się w coś więcej. W coś, co przypominało sieć. Pajęczynę. A ja? Byłam tylko muchą, która właśnie w nią wpadła. Bałam się. Czemu wszystko co robię, musi się źle skończyć…


Nie było rozdziałów z powodu wakacji. Wolałam je spędzić na dworze niż przed laptopem :)

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Bądź pierwszą osobą, która skomentuje!