Pamiętnik Pająka

Drogi pamiętniku. Wcześniej nie pisałam swoich wspomnień, bo uważałam, że to niepotrzebne, ale ostatnie wydarzenia sprawiły, że w końcu zaczęłam zwracać, większą uwagę na to z kim się zadaję. Siedzenie w więzieniu z karą śmierci na karku sprawia, że ​​każdy myśli o swoim życiu a ja w końcu mam cel, który sobie przyrzekłam na grobach moich dzieci oraz to, że nie umrę, dopóki nie zobaczę, jak moje ostatnie dziecko się do mnie uśmiecha i zaczyna żyć. Ale nieważne zacznijmy od początku.

Dzisiejszy dzień zaczął się ponuro. W celi więziennej obudził mnie krzyk i strzał a chwilę później to samo tylko głośniejsze i jakoś bliżej, a potem znowu tylko jeszcze głośniej. W końcu klamka mojej celi zaczęła się poruszać i usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Nie myśląc wiele, otworzyłam bramę między światami i uciekłam przez nią. Tak wiem, po co siedzieć w więzieniu skoro można być wolnym jak ptak. Ale plan był trochę inny, tylko że ewidentnie nie wypalił. Prawdę powiedziawszy moja ekipa i tak by skończyła źle w moich kokonach jako moje zapasy żywieniowe tak jak moja poprzednia załoga tylko z tą różnicą, że tutaj zostaliśmy złapani i uwięzieni, za piractwo co było ogromnym niedopowiedzeniem, ale o tym cisza i o tym wodnym świecie, który zamienił się w stertę pyłu rozrzuconą po kosmosie i tych setkach tysięcy stworzeń żyjących na nim które zginęły w mgnieniu oka. To się nie wydarzyło, to był mały wypadek przy pracy, chciałem tylko małą próbkę DNA do moich badań to nie moja wina, że ​​kapitan miał inne plany gdyby nie Imperium to zapewne ja bym go zabiła i tak na końcu tylko różnica jest taka, że ​​Imperium go zabije i wyrzuci zwłoki do śmieci. A ja wykorzystałabym je jako jedzenie na następne kilka tygodni, ale ważne jest to, że żyje i muszę zacząć lepiej o siebie dbać, bo w przeciwnym razie następnym razem nawet wrota międzyświatowe mogą mnie nie uratować. Tak czy inaczej. Jestem teraz w zielonym górzystym i zalesionym świecie, który bardzo przypomina mi mój stary dom. Jest jedno słońce, jeden księżyc, a niebo jest niebieskie. Odwiedziłem wiele światów i widziałem wiele różnych rzeczy, ale zapachu trawy i niektórych roślin nie można pomylić z niczym innym. Jest tylko jeden mały problem to świat zwany Ziemią, innymi słowy, toczy się tu niewidzialna wojna o wolną wolę, istot zwanych Ludźmi wiem to, ponieważ mój były chłopak był jednym z tych „Demonów” lub jakkolwiek się oni tam nazywają, ale dla mnie nie ma to znaczenia, ważne jest to, że brał czynny udział w tej wojnie, tylko że to było dawno temu. Zastanawiam się jak sobie teraz radzi. A i nie mogę też zapomnieć o mojej pierwotnej rodzinie aż robi mi się niedobrze gdy myślę o nich i o tym co mi zrobią jeśli mnie złapią. Do dziś nie mogę zapomnieć o tych wszystkich torturach, przez które musiałem przejść gdy byłam młodsza z ich powodu. Ale, tak czy inaczej, plan jest taki. Nie chcę znowu otwierać bram światów, bo nie wiem, dokąd mnie to znowu zaprowadzi, a poza tym to męczące więc zostanę tutaj i ukryję się w cieniu. Jutro poszukam jakiegoś ludzkiego miasta i spróbuję ustalić swoją lokalizację fajnie byłoby gdybym była gdzieś w pobliżu wulkanu Wezuwiusz. Odwiedziłbym groby moich dzieci jeśli jeszcze istnieją, bo jeśli dobrze pamiętam ten wulkan wybuchł kiedy straciłem rozum z rozpaczy po ich śmierci. Obecnie siedzę na drzewie, a ponieważ zbliża się noc, spędzę ją tutaj.


Komentarze

Nie masz jeszcze żadnych komentarzy.