- To bez sensu - usłyszałam stojąc w drzwiach niewielkiej sali fizjoterapeutycznej. Znajdowały się tam różne rzeczy, które były potrzebne do rehabilitacji pacjentów. Piłki lekarskie, buty ortopedyczne, wysięgniki różnej wielkości i kształtów.
- Co jest bez sensu? - spytałam unosząc zawadiacko brew i uśmiechając się łobuzersko.
- A no... Cała ta rehabilitacja. W ogóle nie czuje poprawy. Wręcz mam wrażenie, że jest coraz gorzej.
- To tylko twoje wrażenie - odpowiedziała Claryssa, która była rehabilitantką Ion'a - Na dziś wystarczy. Idź się przebrać.
- Ok, ok - Ion podciągnął się do góry i klapnął ciężko na wózek inwalidzki, który zatrzeszczał.
- Głupek - mruknęłam cicho.
- Możemy porozmawiać - spytała poważnym tonem Claryssa.
Wiedziałam już, że nie będzie to miła rozmowa. Weszliśmy do jej gabinetu.
- Usiądź, proszę - wskazała mi na krzesło.
- Chciałaś że mną porozmawiać, więc słucham - usiadłam przybierawszy poważny ton i minę.
- Jak wiesz Ion bardzo się stara na rehabilitacji. Ćwiczy z zapałem i zawziętością. Nigdy nie widziałam takiego zaangażowania w wykonywaniu ćwiczeń. To się chwali.
-Do rzeczy Claire - ponagliłam ją.
-Sęk w tym, że jego nogi zaczynają gnić - powiedziała stanowczo.
-Ja... Jak to gnić? - wydukałam przerażona.
-Pojawiły się pierwsze czarne plamy. Malutkie, ale zwróciłam na nie uwagę.
-Czy... Co .. co to może oznaczać? - zapytałam, a mój oddech przyspieszył. Starałam sie uspokoić i wziąść parę głębszych wdechów i wydechów.
-Obawiam się, że jeśli to będzie postępować to grozi mu amputacja nóg, ale nie to jest w tym najgorsze. Carla... On może umrzeć.