Pewnego dnia odpoczywałem sobie na kanapie kiedy zadzwonił do mnie Dominik. Zapytał się mnie czy chciałbym pojechać na rejs z ekipą. Oczywiście się zgodziłem i poszedłem się zbierać. Po kilku godzinach dotarłem na miejsce i zastałem tam naszą paczkę.
-No w końcu już myśleliśmy że się nie doczekamy - powiedziała Kasia z tym swoim uśmiechem
-Wsiadać skurwysyny bo nikogo nie zabiorę! - krzykną Dominik który już był na pokładzie statku.
Po chwili odpłynęliśmy od brzegu i dryfowaliśmy po spokojnym morzu. W pewnym momencie Karol zauważył tak jakby żagiel?
-Hej słuchajcie!- Krzykną do nas lekko przestraszony- Coś tam chyba jest! Pobiegliśmy do niego szybko i zobaczyliśmy to coś , zbliżało się do nas z zawrotną szybkością. Gdy już miało w nas walnąć jego żagiel znikną pod wodą. Wszyscy zamarli z niepokojem i nastała kilku sekundowa cisza która wydawała się wiecznością. I wtedy z wody na nasz statek wyskoczył wielki Spinozaur wszyscy gwałtownie odskoczyli.
-CO TO DO CHOLERY JEST?!-powiedział zaskoczony i przerażony Karol
-To jest Spinozaur-powiedziałem stanowczo lecz z lekkim przerażeniem w głosie
-Ale on nie powinien istnieć-powiedziała z niepokojem w głosie Magda
I wtedy Spinozaur zniszczył kadłub statku i woda zaczęła się przedostawać do środka.
-Utoniemy!- krzyknąłem z przerażeniem w głosie
-Nie na mojej warcie!- krzyknął Dominik łapiąc za stery i manewrując , próbując nas odciągnąć od wielkiego gada.
Po chwili na horyzoncie było widać ląd. Wszyscy się radowali lecz nie wiedzieli jakie niebezpieczeństwo na nich się czai.
Gdy już byliśmy przy brzegu Spinozaur zepchną nas na skały przy lądzie i łódź nadawała się na złom. Gdy weszliśmy na ląd Spinozaur nam odpuścił i byliśmy tym czasowo bezpieczni.