Między czasie

Maks jak zwykle wracał ze szkoły nucąc pod nosem muzykę z ulubionego anime. Co chwilę w jego głowie rozbrzmiewałam cała symfonia dźwięków i słowa obcego dla niego języka. Od jakiegoś czasu planował się nauczyć japońskiego, jednak jego codzienność szybko eliminowała to postanowienie. Szedł lekko przygarbiony, plecak ciążył mu na plecach. Miał jednak jeden cel, dojść do domu, odrobić lekcje i wrzucić się w wir oglądania seriali. Szedł spokojnie, gdy nagle na jego głową przeleciała piłka do siatkówki.

-Maks, podaj piłkę- powiedziała dziewczyna, stała na podwórku – ćwiczymy do meczu siatkówki, chcesz do nas dołączyć?

Maks podał piłkę dziewczynie i ruszył bez słowa dalej w kierunku domu. Nie przepadał za kontaktami z ludźmi. Jakoś nie potrafił zrozumieć, jak ludzie mogą zawiązywać relacje. Wolał trzymać się z dala od innych. Co było dość trudne, bo w swojej szkole uchodził za bardzo przystojnego. Każda dziewczyna próbowała do niego zagadać i marzyła o rance. Ten jednak szybko odrzucała wszelkie propozycje. Nie przepadał również za chłopakami, omijał każdego szerokim łukiem.

„Baśka, zrobiła to specjalnie” - pomyślał. - „Specjalnie rzuciła tą piłką. Czemu mi po prostu nie dadzą spokoju.”

Szedł dalej próbując nie myśleć o znajomych z klasy. Każdym kroki jednak było to coraz bardziej jednak trudniejsze. Stwierdził, że musi skrócić drogę i skręcił jedną z uliczek. Z jakiegoś nieznanego powodu znalazł sobie trochę więcej siły, by dobić do domu i zamknąć za sobą drzwi

Dom jak zwykle był pusty. Jego rodzicem od lat wychodzili do pracy wcześnie i wracali późno. Uważali, że chłopaka radzi sobie niesamowicie dobrze i nie potrzebuje ich pomocy. Zostawiali mu w lodówce wszystkie składniki do zrobienia obiadu. Ten układ mu odpowiadał. Maks jednak wolałby być na nauczeniu domowym i nie wychodzić w ogóle ze swego małego pokoiku. Odrabiał zawsze lekcje i dobrze się uczył tylko po to, by nie zbudzić niczyich podejrzeń.

Wydawało mu się, że świat jest dla niego za wieki i zbyt skomplikowany. Ze składników na bazie tutorial przygotował tortile z mięsem i warzywami. Nigdy nie zamawiał jedzenia wszystko robił sam. Cały dom był na jego głowie. Kiedyś jeszcze jego sąsiadka co jakiś czas go odwiedzała. Była to miła starsza pani. Co wtorek przynosiła mu jogurtowy placek ze śliwkami. Dla Maksa była to jedyna osoba, której ufał. Ta jednak zmarła przed kilkoma latami.

Teraz Maks siedział na kanapie i we wpatrywał się w telewizor. Przełączał konały szukając czego kolwiek, do puszczenia w tle podczas odrabiania lekcji. Natrafił na jakiś program naukowy i zaczął analizować zadanie matematyczne.

- Czy każda nasza mała decyzja może wpływać naszą czasoprzestrzeń? - zadał to pytanie prowadzący programu. Maks mimo wolinie spojrzał na ekran. Miał wrażenie, że widzi oczami wyobraźni coś niezwykłego. Jakieś nieznane mu życie. Bierze od piłkę i idzie grać wraz Basię siatkówkę. Później idą na pierwszą randkę, kończą studia na końcu biorą ślub. Jadą prześliczną limuzyną, a ich auto ulega wypadkowi.

Maks znowu wracacie myślami do siebie. Przeżył coś niezwykłego coś wczuwającego. Popatrzył znów na ekran telewizora, program się już zakończył. Kanał telewizyjny emitować tylko zapowiedź kolejnego programu.

Komentarze (0)

Brak komentarzy

Bądź pierwszą osobą, która skomentuje!